W latach 90. zagraniczna sprzedaż węgla wynosiła ok. 30 mln ton rocznie przy produkcji ok. 100 mln ton tego paliwa. Na eksport szło więc około jednej trzeciej surowca przy niewielkim imporcie. Dziś eksport 7–8 mln ton węgla to szczyt naszych możliwości. To oznacza, że za granicę sprzedajemy ok. 10 proc. naszej rocznej produkcji, ale od 2008 r. z kolei jesteśmy importerem węgla netto (tzn., że kupujemy z zagranicy więcej, niż przeznaczamy na eksport).
Z ostatnich danych Ministerstwa Gospodarki, które nadzoruje górnictwo węgla kamiennego, wynika, że w ciągu dziewięciu miesięcy tego roku do sprzedaży zagranicznej przeznaczonych było 3,96 mln ton realizowanych przez pośredników i 1,09 mln ton bezpośrednio przez kopalnie. To paliwo o średniej wartości 1,75 mld zł.
Tymczasem, o ile pośrednicy sprzedali w tym okresie 3,94 mln ton, o tyle same kopalnie niespełna 0,4 mln ton, co dało wartość zrealizowanego eksportu na poziomie nieco ponad 1,5 mld zł. Z danych resortu wynika, że najwięcej naszego węgla kamiennego w ciągu trzech minionych kwartałów kupili Niemcy (1,6 mln ton – wszystko to węgiel energetyczny), Czechy (1,13 mln ton, z czego ok.
60 proc. stanowi węgiel koksowy, baza do produkcji stali) i Austria (nieco ponad 0,5 mln ton, z czego 75 proc. stanowi węgiel energetyczny).
Z kolei najmniejsze, wręcz śladowe ilości paliwa, trafiły do Serbii i Czarnogóry (3 tys. ton węgla energetycznego), Rumunii (12,5 tys. ton paliwa energetycznego) i Hiszpanii (nieco ponad 14,7 tys. ton także surowca do produkcji energii).