Polacy pokochali lumpeksy

Na rynku wtórnym odzieży działa 1,5 tys. firm. Rzeczami z drugiej ręki handluje się w Internecie.

Aktualizacja: 21.03.2013 02:30 Publikacja: 21.03.2013 02:29

To efekt rozwoju rosnącej liczby sklepów i serwisów internetowych. Coraz więcej Polaków chce pozbyć

To efekt rozwoju rosnącej liczby sklepów i serwisów internetowych. Coraz więcej Polaków chce pozbyć się dawno nieużywanych przedmiotów, a najłatwiej mogą to zrobić za pośrednictwem sieci.

Foto: Rzeczpospolita

Z badania TNS Polska dla serwisu Tablica.pl wynika, że 78 proc. ankietowanych pozbywa się w jakiś sposób nieużywanych już przedmiotów. Najwięcej, 38 proc., wskazuje, że oddaje je znajomym, tyle samo – po prostu wyrzuca. 34 proc. przeznacza je na cele charytatywne, a jedynie co piąty woli je magazynować, licząc, że jeszcze kiedyś mogą się przydać.

– Do tej pory w świadomości Polaków pokutowało przekonanie z czasów, kiedy sklepowe półki świeciły pustkami, że nieużywany fotel czy za mały sweter jeszcze kiedyś okażą się przydatne. Tym sposobem wiele osób potrafiło zagracić piwnicę, poddasze czy komórkę lokatorską do granic możliwości – mówi Przemysław Klemczak z serwisu Tablica.pl.

Widać jednak, że coraz większa grupa decyduje się na sprzedaż niepotrzebnych przedmiotów. W 2012 r.  tylko użytkownicy tego największego serwisu ogłoszeń lokalnych wystawili ponad 10 mln rzeczy „z drugiej ręki".

Boom na lumpeksy

Rozkwita rynek wtórny ubrań, które są sprzedawane w 21 tys. sklepów. Ich wizerunek w ostatnich latach bardzo się zmienił – otwierają się w centrach miast, a ubrania wiszą na wieszakach, a nie leżą  wrzucone do koszy. Kupowanie w takich miejscach przestało się kojarzyć z biedą, a nawet stało się modne jak już dawno temu na Zachodzie. W USA, Wielkiej Brytanii czy Francji nie brakuje punktów wyspecjalizowanych tylko w sprzedaży używanych przedmiotów marek luksusowych.

Nasz rynek nadal szybko się rozwija, co roku pojawia się po kilka tysięcy nowych sklepów. Przybywa też firm zajmujących się obrotem, zarówno hurtowym jak i detalicznym,  przedmiotami używanymi: jest ich już 1,5 tys. – W marcu 2013 r., według naszej analizy, ponad 95 proc. przedsiębiorstw działających na tym rynku jest w bardzo dobrej i dobrej kondycji finansowej – mówi Tomasz Starzyk z wywiadowni gospodarczej Bisnode Polska.

– Rynek jest bardzo sezonowy – zimą obroty są mniejsze niż latem. Firmy starają się dywersyfikować działalność i zajmują się poza handlem detalicznym także importem czy eksportem używanych ubrań – mówi Ewa Metelska-Świat, prezes Krajowej Izby Gospodarczej Tekstylnych Surowców Wtórnych.

Rynek jest wciąż bardzo rozdrobniony, a  jego liderzy są niesłychanie tajemniczy. Prawdopodobnie największą firmą branży jest kieleckie Vive, które zajmuje się zarówno importem, jak i sprzedażą używanej odzieży. Na swojej stronie internetowej grupa podaje, że rocznie przetwarza 60 tys. ton. Jednak na nasze pytania, czy widzi wzrost zainteresowania tą kategorią, już nikt nie chciał odpowiedzieć. – Decyzją zarządu nie mogę przekazać żadnych informacji związanych z naszą firmą – wyjaśnia Jakub Bysiecki z Vive.

Jednak wciąż najczęściej kupowaną kategorią używanych towarów są samochody. Z danych Instytutu Samar wynika, że w styczniu zarejestrowano ponad 45,5 tys. używanych samochodów, co oznacza w ujęciu rocznym wzrost o ponad 34 proc. Także w ubiegłym roku notowane były dwucyfrowe wzrosty tego typu rejestracji.

W tym samym czasie zainteresowanie nowymi autami spada – w lutym rejestracji nowych aut było niemal 10 proc. mniej niż rok temu. Branża w całym 2013 r. spodziewa się spadku sprzedaży o 5–6 proc. A średni wiek aut osobowych w Polsce to ok. 13 lat.

Konsumenci chcą oszczędzać

Częstsze kupowanie używanych przedmiotów w głównej mierze spowodowane jest spowolnieniem gospodarczym.  Z tego powodu zmieniają się zwyczaje zakupowe i widać to nie tylko u nas, ale w całej Europie. Rośnie popularność tanich sklepów dyskontowych, coraz więcej osób szuka niższych cen w sklepach internetowych oraz w serwisach aukcyjnych.

– Przybywa tzw. łowców okazji, kupujących głównie na promocjach czy wyprzedażach. Wiele osób, wybierając się do sklepu, zabiera ze sobą tylko z góry określoną sumę pieniędzy do wydania. Unikają dzięki temu kart kredytowych – mówi Antoine de Riedmatten, partner we francuskim oddziale Deloitte. –  Dokładnie planują, co chcą kupić, sprawdzając wcześniej ceny w różnego typu sklepach. Nie opierają się już tylko na emocjach, spontanicznych decyzjach, są zdecydowanie bardziej racjonalni – dodaje.

Biznes
Donald Trump rozważa sprzedaż czerwonej Tesli – symbolu poparcia dla Elona Muska
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Biznes
Oligarchowie - Unia Europejska: 0-5. Nie będzie zdejmowania sankcji
Biznes
Gigantyczne przejęcie w telekomunikacji. Hurtownik światłowodowy na zakupach
Biznes
Trump rozmawia z Xi, nowa pomoc dla Ukrainy i rekordowe inwestycje w energię
Biznes
Czy należy zakazać reklamy alkoholu? Eksperci są zgodni