To między innymi dlatego coraz rzadziej można oglądać prawdziwe dzieła kowali na ulicach miast, a nawet na wsiach, które wyszły spod ich ręki.
- Rynek zalewają podróbki i tandeta z Chin. Kiedyś były to koszulki, a teraz gotowe elementy ogrodzeń. Można je kupić w sklepie czy markecie i zespawać. Tak robi wiele osób, które na szyldach swoich sklepów piszą, że prowadzą rzemiosło kowalskie. Jednak to co robią nigdy nie widziało ani kowadła, ani młotka, ani ognia - powiedziała Magdalena Kraft – Martusewicz.
Podkreśla, że bardzo często są to po prostu oszuści, którzy spawają elementy z metalu i w ten sposób powstają płoty czy kominki.
- Dawniej kowal był rzemieślnikiem, którego kojarzymy tylko z robieniem podków, podkuwaniem koni albo z naprawami w gospodarstwie. Dziś przerodziło się to raczej w rękodzieło artystyczne, gdzie z metalu wyczarowuje się czyli wykuwa prawdziwe cuda, wiele ozdób, najróżniejszych kształtów. Właśnie w taki sposób czyli jakością, wzornictwem i bogactwem formy walczymy z chińskimi podróbkami i tandetą -podkreślała Magdalena Kraft – Martusewicz.