Samolot, o którym zaczęto w Europie rozmawiać kilkadziesiąt lat temu, chcąc stworzyć niezależny środek transportu wojsk, został opracowany i sfinansowany przez 7 krajów NATO za ponad 20 mld euro.
Samolot jest napędzany czterema największymi silnikami turbośmigłowymi, jakie wyprodukowano na Zachodzie. A klienci postawili projektantom wyśrubowane wymagania. AA400M może zabierać do 37 ton ładunków — sprzęt wojskowy pojazdy, ludzi, lądować na nieutwardzonym terenie, służyć jako środek ewakuacji rannych czy dostaw pomocy humanitarnej w regionach nawiedzonych klęskami naturalnymi.
Jego dostawy opóźniły się o 4 lata z powodu różnych problemów technicznych, największym był silnik, który Europejczycy postanowili sami zaprojektować. To z kolei spowodowało znaczny wzrost kosztów. Był nawet taki moment, że Airbus zagroził rezygnacją z programu, jeśli nie otrzyma dofinasowania.
Ostatecznie partnerzy z Belgii, W. Brytanii, Francji, Niemiec, Luksemburga, Hiszpanii i Turcji dołożyli w 2010 r. 3,5 mld euro w trosce o uratowanie 10 tys. miejsc pracy w przemyśle zbrojeniowym w Europie. Klienci zmniejszyli też liczbę zamówionych maszyn do 170.
Airbus Military liczy, że znajdzie klientów na kupno kilkuset sztuk wielozadaniowego A400M, który konkuruje z maszynami C-130 Hercules Lockheeda Martina i większym C-17 Boeinga. Jeśli uda mu się zawrzeć kontrakty eksportowe, poza 7 krajami NATO, będzie musiał zwrócić część pomocy publicznej, w tym 1,5 mld euro pożyczonych na poczet tantiem z eksportu.