Dla rynku ta transakcja jest szokiem. Nie chodzi o to, że ktoś – a konkretnie założyciel Amazon. com, Jeff Bezos, który będzie nowym właścicielem „The Washington Post", chce dzisiaj zapłacić ćwierć miliarda dolarów za gazetę. Ale że jednego z najsłynniejszych dzienników na świecie pozbywa się rodzina Grahamów, kierująca nim od czterech pokoleń. Powód jest prosty: chodzi o pieniądze.
Nagród przybywa, a nakład w dół
Donald Graham, prezes i dyrektor generalny „The Washington Post", i jego siostrzenica, Katharine Weymouth, wydawca dziennika, zdecydowali się na ten dramatyczny krok dopiero po dokładnym przejrzeniu prognoz finansowych i długiej dyskusji. „Po raz pierwszy mieliśmy wątpliwości, czy upieranie się przy posiadaniu tej gazety jest dla „The Washington Post" najlepsze. Nie chodzi o to, że dziennikowi groziło zamknięcie, poszło o to, że nie byliśmy w stanie go umocnić"– napisała Weymouth. I zaczęli rozmowy z 12 potencjalnymi kupcami. „Z Jeffem Bezosem poszło szybko. Spełnił wymagania, jakie mieliśmy wobec nowego właściciela".
Za pierwsze półrocze 2013 roku gazeta miała 49,3 mln dolarów strat. Rok wcześniej w tym samym okresie strata wyniosła 33,2 mln dolarów. W ostatnim 10-leciu ubiegłego wieku dziennikarze „The Washington Post" zdobyli więcej nagród Pulitzera niż jakakolwiek inna gazeta, ale w tym samym czasie dziennik stracił ponad 120 tysięcy nakładu, który wynosi obecnie 480 tysięcy egzemplarzy.
Rodzina Grahamów kupiła „The Washington Post" w 1933 roku, kiedy dziennik był na skraju bankructwa. Stali się elitą wydawniczą podobnie jak bostońska rodzina Bancroftów, która także musiała pozbyć się „Wall Street Journal". Zarządzanie gazetą przechodziło z pokolenia na pokolenie. Wcześniejszym właścicielem gazety był Eugene Meyer, kalifornijski biznesmen, który za 825 tys. dolarów kupił bankrutujący „The Post" i przekazał władzę Philipowi Grahamowi, mężowi córki Katharine. Kiedy Philip popełnił samobójstwo, to właśnie Katharine stanęła za sterami rodzinnej firmy. Z kolei ona oddała zarządzanie synowi Donaldowi E. Grahamowi, on zaś Katharine Weymouth, która ma pozostać wydawcą „The Washington Post". Niezależnie od tego, kto akurat stał u sterów gazety, to i tak kilka razy do roku cała rodzina zbierała się u Katharine Graham w jej rezydencji w Puerto Rico i podczas partii golfa podejmowała kluczowe decyzje.
W kobiecych rękach
„Kochaliśmy tę gazetę – napisali Grahamowie w liście od wydawcy – kochaliśmy wartości, za którymi stała, i tych, którzy ją tworzyli". Ich zdaniem cała rodzina była przekonana, że „The Washington Post" przetrwa w ich rękach. Swój najlepszy okres „The Post" miał w latach 70. ubiegłego wieku po przejęciu „Washington Times Herald" oraz „The Star", który zgarniał największą pulę ogłoszeń w stolicy USA. Przy tym Eugene Meyer uwielbiał zięcia i doprowadził do tego, że ostatecznie miał on więcej udziałów w rodzinnej firmie niż jego własna córka Katharine.