W Sejmie znajdują się obecnie dwa projekty nowelizacji kodeksu pracy, które wprowadzają zakaz prowadzenia działalności handlowej w niedzielę. Jeden jest inicjatywą obywatelską, drugi to pomysł grupy posłów.
– Różnią się one tylko nieznacznie, a trzeba jasno powiedzieć, iż to pomysły szkodliwe – mówi Andrzej Faliński, dyrektor generalny Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji. Dodatkowo samorządy w Radomiu oraz Krakowie również starają się wprowadzić takie rozwiązania – są jeszcze konsultowane.
Nawet pomysłodawcy nie kryją, że zakaz niedzielnego handlu ma uderzyć głównie w duże sieci handlowe. W projektach nie ma bowiem zakazu pracy w niedzielę dla właściciela sklepy czy jego rodziny, podobnie jak w już funkcjonujących regulacjach dotyczących zamknięcia placówek handlowych w dni świąteczne.
– Przy okazji znów wyciągane są zupełnie nieprawdziwe argumenty, iż rzekomo sieci korzystają z ulg, nie płacą podatków i transferują pieniądze za granicę – dodaje prezes POHiD Renata Juszkiewicz.
Do protestów tej organizacji przyłączyła się również Polska Rada Centrów Handlowych, również ostrzegająca przed negatywnymi skutkami takich pomysłów. – Sklepy z galerii handlowych mogą stracić ok. 10 proc. obrotów, jednak punkty usługowe, jak np. restauracje czy kawiarnie, nawet do 40 proc. – mówi Anna Szmeja-Kroplewska, dyrektor generalny PRCH. Z badania przeprowadzonego wśród najemców przez organizację wynika, że gdyby zakaz został wprowadzony, to pracę mogłoby stracić 40 tys. osób – głównie studentów oraz kobiety. POHiD potencjalna skalę redukcji pracowników szacuje na 65 tys. – wliczając straty firm usługowych oraz produkcyjnych.