Co z gospodarką, gdy linia lotnicza zostaje uziemiona

Utrata miejsc pracy, pogorszenie warunków podróżowania, wzrost ?cen biletów lotniczych. Takie są koszty upadku największej linii w danym kraju.

Aktualizacja: 27.01.2014 13:22 Publikacja: 27.01.2014 08:40

Co z gospodarką, gdy linia lotnicza zostaje uziemiona

Foto: Bloomberg

W Unii Europejskiej nie ma dzisiaj linii lotniczej, która nie korzystałaby w przeszłości ze wsparcia państwa. Warunkiem zgody na jej uzyskanie jest głęboka restrukturyzacja, cięcie zatrudnienia i siatki połączeń, szansa na pozyskanie inwestora i dobre perspektywy na odzyskanie zyskowności operacji.

A konsekwencją upadku największej linii lotniczej w jakimkolwiek kraju są utrata miejsc pracy, pogorszenie warunków podróżowania i wzrost cen biletów lotniczych. Dlatego rządy niechętnie, ale wspierają swoich przewoźników. Z takiej pomocy w przeszłości korzystali nawet liderzy europejskiego rynku, m.in. Air France, KLM, British Airways i Lufthansa.

– Upadek wiodącego przewoźnika zwykle pociąga za sobą kilka konsekwencji. Szacuje się, że w przypadku takiej linii jak LOT byłaby to utrata w sumie nawet 10 tys. miejsc pracy. To także spadek oferowania i komfortu podróży – mówi Krzysztof Moczulski, analityk rynku lotniczego. – Część ekspertów jest zdania, że taka dziura zostanie „zasypana", niemniej warto zauważyć, że duże linie sieciowe oferować będą rejsy do swoich centrów przesiadkowych, więc spadłaby pozycja Warszawy.

Operacje upadłego w 2012 r. hiszpańskiego Spanaira dopiero po dwóch latach przejął również hiszpański Vueling. Ukraiński Aerosvit na kilka miesięcy pozostawił latanie np. na trasie Kijów–Warszawa wyłącznie LOT-owi. Po upadku SkyEurope głównym portem lotniczym Słowacji stał się Wiedeń. Po upadku węgierskiego Malevu 52 proc. ruchu z Budapesztu przejęły linie Wizz Air i Ryanair.

Likwidacja belgijskiej Sabeny spowodowała utratę 6,7 tys. miejsc pracy. Zniknięcie węgierskiego Malevu – 2,6 tys., w przypadku hiszpańskiego Spanaira było to 3,2 tys., a SkyEurope – 1,2 tys.

Te linie, licząc na inwestora, nie chciały bądź nie potrafiły dostosować operacji do realiów rynku. Spanair wierzył w obietnice prezesa Qatar Airways, Malev – w inwestycję rosyjskiego Wnieszekonombanku. SkyEurope zabrakło pieniędzy.

Węgierski klincz

Malev musiał uziemić swoje samoloty 3 lutego 2012 r. po tym, jak Komisja Europejska nie zgodziła się na pomoc publiczną bez restrukturyzacji. W zagranicznych portach linia zostawiła 7 tys. pasażerów, którym pomoc w powrocie do kraju natychmiast zaoferowały Ryanair i Wizz Air. Wizz Air zaproponował 60 euro za pakiet: bilet i przewóz bagażu. Ryanair ogłosił, że przewiezie wszystkich za „od" 9,90 euro. Nie wiadomo, ile było takich biletów, bo po niespełna dwóch godzinach najtańszy kosztował już 70 euro – bez opłaty za bagaż i kosztów płatności kartą kredytową.

70 linii lotniczych i lotnisk ubiega się w Unii Europejskiej o pomoc publiczną

Za upadek Malevu, który zmieniał prezesów w tempie szybszym niż LOT (13 w ciągu 10 lat) Węgrzy obwiniali Komisję Europejską oraz Jozsefa Varadiego, prezesa Wizz Aira, który na początku lat 2000 był szefem Malevu, a potem ostro lobbował przeciwko przyznaniu zgody na pomoc. Wizz Air, jako główna linia operująca z Budapesztu, tracił na tej pomocy tracił najbardziej.

Zalecając zwrot pieniędzy Bruksela nie zamknęła wtedy drzwi do ubiegania się o pomoc. Zaleciła restrukturyzację w zamian za państwowe pieniądze. Węgrzy uznali, że na naprawę jest za późno. Latem 2013 r. nie powiodła się też próba reaktywacji narodowej linii pod nazwą Solyom.

Malev miał plan restrukturyzacji w latach 2009/2010, ale jego realizacja została zarzucona. Zamiast tego linia wyprzedała co miała: udziały w hotelu Hyatt, w spółce dostarczającej paliwo na lotnisku w Budapeszcie i działkę czasową (slot) na londyńskim Heathrow (za 1,9 mln dol.) i od 2009 roku latała z tańszego Gatwick.

Po upadku Malevu węgierski port zamknął jeden terminal i zwolnił 250 osób. Budapeszt Ferihegy stracił wtedy (i dotąd go nie odzyskał) status lotniska przesiadkowego. Wcześniej 1,5 mln z 3,2 latających Malevem leciało dalej. Teraz Węgrom pozostały trasy przez Frankfurt, Paryż i Warszawę.

Ryanair, który w 2011 r. pokłócił się z zarządem Ferihegy o wysokość stawek i ograniczył operacje do dwóch lotów, szybko przywrócił 30 tras. Zaoferował wręcz zwiększenie częstotliwości, jeśli otrzyma status jedynego przewoźnika z Ferihegy.

Doświadczenia hiszpańskie

Po upadku Spanair wzrosły ceny biletów z Barcelony, bazy tej linii, zwłaszcza na loty po Hiszpanii.

Minęły cztery lata, zanim jego operacje przejął niskokosztowy Vueling, który pod koniec 2013 r. zaczął oferować loty z możliwością przesiadki.

Na razie linie niskokosztowe nie spieszą się z otwieraniem połączeń, które zamknął LOT.  Wprawdzie Ryanair zapowiedział loty na trasach Modlin–Gdańsk i Wrocław–Gdańsk, ale częstotliwość (raz dziennie) i mało atrakcyjne godziny wskazują, że linia nie pokłada w nich wielkich nadziei.

Przewoźnik, który wprawdzie wyprzedził LOT w liczbie przewożonych pasażerów do i z Polski (ok. 6 mln wobec ok. 5 mln prognozy za 2013 rok; nie ma jeszcze oficjalnych danych), wyraźnie jest rozczarowany polskim rynkiem. Skasował ponad 30 połączeń z Polski, a przy tym tworzy nowe bazy – w Lizbonie, rzymskim Fiumicino, w Salonikach, Atenach i na brukselskim Zaventem.

– Warto popatrzeć na potencjał naszego rynku. Jesteśmy jednym z najdynamiczniej rozwijających się pod kątem ruchu lotniczego krajem nie tylko w regionie, ale i w Europie. Do tego na tyle dużym, że wzrost ruchu pasażerskiego nie tylko procentowy, ale i ujęty w liczbach bezwzględnych ma być imponujący (40 mln pasażerów do 2020 r.) – wskazuje Moczulski.

– Biorąc więc pod uwagę powyższe, myślę, że jest w Polsce miejsce na dobrze zarządzaną, nowoczesną linię sieciową, która pod własną marką będzie rozwijała siatkę połączeń – dodaje analityk.

W Unii Europejskiej nie ma dzisiaj linii lotniczej, która nie korzystałaby w przeszłości ze wsparcia państwa. Warunkiem zgody na jej uzyskanie jest głęboka restrukturyzacja, cięcie zatrudnienia i siatki połączeń, szansa na pozyskanie inwestora i dobre perspektywy na odzyskanie zyskowności operacji.

A konsekwencją upadku największej linii lotniczej w jakimkolwiek kraju są utrata miejsc pracy, pogorszenie warunków podróżowania i wzrost cen biletów lotniczych. Dlatego rządy niechętnie, ale wspierają swoich przewoźników. Z takiej pomocy w przeszłości korzystali nawet liderzy europejskiego rynku, m.in. Air France, KLM, British Airways i Lufthansa.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
Biznes
NATO wzmacnia swoją północ. Gdzie pojawią się kolejne wojska sojuszników?
Biznes
Rekordowa liczba odwiedzających Warszawę
Biznes
Nvidia znów najwięcej wartą spółką na świecie. Mimo zamknięcia rynku chińskiego
Biznes
Szczyt NATO, zakaz sprzedaży alkoholu na stacjach i nowy podatek bankowy
Materiał Promocyjny
Z pieluszek produkowanych w warszawskiej fabryce Procter & Gamble korzystają miliony dzieci na całym świecie