Rz: Dlaczego Sephora tak długo zwlekała z uruchomieniem sklepu internetowego w Polsce?
Jesteśmy jedyną prawdziwie globalną firmą sprzedającą luksusowe kosmetyki, działamy na 30 rynkach. Dlatego tego typu decyzje zapadały stopniowo. W USA w internecie jesteśmy obecni od ponad dekady, we Francji i Chinach od kilku lat. Zbieramy doświadczenia na każdym z rynków i dopiero wtedy decydujemy się na kolejny. Cieszę się zatem, że tak szybko wybrano do tego Polskę. Po pierwszych dniach od startu zbieramy od klientów bardzo pozytywne informacje – zainteresowanie taką formą zakupów jest duże.
Ale ryzykujecie, proponując takie same ceny jak w tradycyjnych salonach. Przecież klienci w internecie szukają niższych.
Nie tylko – liczy się także poziom obsługi, gwarancja oryginalności oraz dodatki, jak np. próbki produktów do przetestowania czy stosowne opakowanie, ważne choćby dla osób kupujących prezenty. Staramy się być po prostu najlepszą siecią kosmetyczną w Polsce i nasz e-sklep na pewno w tym pomoże.
A co z tradycyjnymi salonami?