Maszyny stoją na płycie fabryki Boeinga w Everett pod Seattle. Nazywane są „wściekłymi nastolatkami" (od „teen"), są cięższe od maszyn dostarczanych obecnie liniom lotniczym, nie mają też tak długiego zasięgu. Dodatkowo jeszcze dwóch przewoźników przestraszyło się awarii, które przydarzają się nadal temu najnowocześniejszemu samolotowi świata.
– Zabraliśmy się za bardzo aktywny marketing i pojawiło się kilka możliwości ich zbycia – przekonuje Doug Adler, rzecznik Boeinga.
120 dreamlinerów chce dostarczyć klientom w tym roku Boeing
Amerykanie starają się przekonać indonezyjską linię Garuda, malezyjskie MAS oraz przewoźników w Ameryce Łacińskiej i na Bliskim Wschodzie. Z kupna B787 zrezygnowały rosyjskie linie Transaero, a indonezyjskie Lion Mentari Airlines zamieniły dreamlinery na B737. Boeing stara się również przekonać RwandaAir, aby zrealizowały postanowienia z listu intencyjnego podpisanego w 2012 roku (linia wycofała się z obietnic). Wszystkie te maszyny pochodzą z pierwszej 60 wyprodukowanych dreamlinerów. B787, jakie kupił polski LOT, noszą numery produkcyjne 61, 78, 86, 87 i 88, czyli pochodzą z serii maszyn już ulepszonych.
LOT lata dreamlinerami od sierpnia ubiegłego roku, i od tego czasu wyłącznie tymi maszynami realizuje wszystkie rejsy długodystansowe (do Nowego Jorku, Chicago, Toronto i Pekinu). – Ponadto od listopada 2013 lata też B787 do siedmiu destynacji charterowych: Porlamar, La Romana, Varadero, Cancun, Mombasy, Colombo, Bangkoku – mówi „Rz" rzeczniczka LOT Barbara Pijanowska-Kuras.