Reklama

Boeing planuje wielką wyprzedaż dreamlinerów

Amerykański koncern chce ?jak najszybciej sprzedać kilkanaście dreamlinerów pochodzących z pierwszego etapu produkcji. Ich wartość szacowana jest na 1,1 mld dolarów.

Publikacja: 26.02.2014 04:29

Boeing planuje wielką wyprzedaż dreamlinerów

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Maszyny stoją na płycie fabryki Boeinga w Everett pod Seattle. Nazywane są „wściekłymi nastolatkami" (od „teen"), są cięższe od maszyn dostarczanych obecnie liniom lotniczym, nie mają też tak długiego zasięgu. Dodatkowo jeszcze dwóch przewoźników przestraszyło się awarii, które przydarzają się nadal temu najnowocześniejszemu samolotowi świata.

– Zabraliśmy się za bardzo aktywny marketing i pojawiło się kilka możliwości ich zbycia – przekonuje Doug Adler, rzecznik Boeinga.

120 dreamlinerów chce dostarczyć klientom w tym roku Boeing

Amerykanie starają się przekonać indonezyjską linię Garuda, malezyjskie MAS oraz przewoźników w Ameryce Łacińskiej i na Bliskim Wschodzie. Z kupna B787 zrezygnowały rosyjskie linie Transaero, a indonezyjskie Lion Mentari Airlines zamieniły dreamlinery na B737. Boeing stara się również przekonać RwandaAir, aby zrealizowały postanowienia z listu intencyjnego podpisanego w 2012 roku (linia wycofała się z obietnic). Wszystkie te maszyny pochodzą z pierwszej 60 wyprodukowanych dreamlinerów. B787, jakie kupił polski LOT, noszą numery produkcyjne 61, 78, 86, 87 i 88, czyli pochodzą z serii maszyn już ulepszonych.

LOT lata dreamlinerami od sierpnia ubiegłego roku, i od tego czasu wyłącznie tymi maszynami realizuje wszystkie rejsy długodystansowe (do Nowego Jorku, Chicago, Toronto i Pekinu). – Ponadto od listopada 2013 lata też B787 do siedmiu destynacji charterowych: Porlamar, La Romana, Varadero, Cancun, Mombasy, Colombo, Bangkoku – mówi „Rz" rzeczniczka LOT Barbara Pijanowska-Kuras.

Reklama
Reklama

Dodaje, że dreamliner, jak każdy nowy samolot, jest ciągle maszyną w tak zwanym „okresie niemowlęcym", ale powoli z niego wychodzi. – Wskaźnik punktualności jest na podobnym poziomie jak w przypadku innych samolotów we flocie LOT – twierdzi Pijanowska-Kuras.

Maszyny stoją na płycie fabryki Boeinga w Everett pod Seattle. Nazywane są „wściekłymi nastolatkami" (od „teen"), są cięższe od maszyn dostarczanych obecnie liniom lotniczym, nie mają też tak długiego zasięgu. Dodatkowo jeszcze dwóch przewoźników przestraszyło się awarii, które przydarzają się nadal temu najnowocześniejszemu samolotowi świata.

– Zabraliśmy się za bardzo aktywny marketing i pojawiło się kilka możliwości ich zbycia – przekonuje Doug Adler, rzecznik Boeinga.

Reklama
Biznes
Hyundai w ogniu napięć USA–Korea Płd. Fabryka w Georgii opóźniona przez akcję służb
Biznes
Zakupy systemów antydronowych, kłopoty niemieckiego eksportu i decyzja EBC
Biznes
Prezes Totalizatora Sportowego: Jest silne lobby, które chce znieść monopol państwa
Biznes
Elon Musk nie jest już najbogatszym człowiekiem świata. Jest nowy król bogactwa
Biznes
Rosyjskie drony nad Polską, strategia rozwoju do 2035 i IPO Smyka
Reklama
Reklama