Na razie jednak nie jest kolorowo. Rodzimi przedsiębiorcy w B+R inwestują mniej niż Rumuni czy Litwini. Zaledwie 30 proc. takich wydatków to u nas zasługa firm (70 proc. – państwa), podczas gdy unijna średnia to ok. 55 proc. Wypadamy blado nie tylko na tle całej UE, ale nawet w naszym regionie, gdzie na innowacje mniej przeznaczają tylko Łotysze i Bułgarzy. – Polska przechodzi obecnie proces przekształcania się w gospodarkę opartą na wiedzy. Tracimy atut związany z konkurencyjnością wynikającą wyłącznie z niskich kosztów pracy – mówi Magdalena Burnat-Mikosz, partner w Deloitte.
Z opublikowanego wczoraj raportu Deloitte na temat segmentu badań i rozwoju wynika, że 61 proc. polskich firm nie inwestuje w innowacje lub przeznacza na ten cel mniej niż 3 proc. swoich obrotów. – Tymczasem w Słowacji czy Bułgarii odpowiednio 54 i 40 proc. firm wydało w ubiegłym roku na B+R ponad 10 proc. swoich obrotów – podkreśla Michał Turczyk, dyrektor działu B+R w Deloitte.
Mimo to w Polsce wydatki na ten cel rosą. Gdyby udało się utrzymać to tempo, to do 2020 r. uda się nam osiągnąć wynegocjowany z UE niższy poziom 1,7 proc. PKB. Unijne wytyczne dla wielu innych krajów to 3 proc. PKB. Taki próg obowiązuje np. w Czechach czy Estonii.
Motorem napędowym inwestycji w innowacje mogłyby być postulowane przez przedsiębiorców zmiany w systemie zachęt podatkowych na B+R. – 76 proc. polskich firm deklaruje, że wprowadzenie ulgi pozwalającej na obniżenie kwoty podatku dochodowego wpłynęłoby na zwiększenie wydatków na działalność badawczo-rozwojową w ciągu najbliższych pięciu lat – zaznacza Michał Turczyk.
Paweł Wideł, dyrektor w GM Poland, przyznaje, że pojawienie się w danym państwie zachęt dla B+R ułatwia zdobywanie wysoko zaawansowanych technologicznie projektów.