Rz: Producenci żywności, którym mocno spadły dochody wskutek rosyjskiego embarga, oczekują wsparcia rządu. Na co mogą liczyć?
Marek Sawicki:
Jest ciągłe oczekiwanie, że budżet będzie rekompensował obniżki cen. Do końca roku, taką mam nadzieję, uchwalimy ustawę o funduszu wzajemnej pomocy w stabilizacji dochodów rolniczych. I wtedy, gdy dochody będą spadać o 30 proc., rolnicy będą mogli z tego funduszu rekompensować różnice. To będzie wsparcie z pieniędzy rolników, a nie z budżetu.
Jaka jest dziś perspektywa ?dla producentów rolnych poszkodowanych rosyjskim embargiem?
Embargo ma charakter przejściowy. W mojej ocenie za góra trzy miesiące nie będzie po nim śladu. Nasze produkty coraz lepiej wchodzą na rynki międzynarodowe, także poza Unią Europejską. Jesteśmy obecni w 71 krajach świata. To Rosjanie będą mieć większy problem z embargiem niż my, zabraknie u nich niektórych produktów spożywczych. Nasz kłopot polega tylko na tym, by eksporterzy zaangażowali się aktywniej na innych rynkach niż rosyjski. Wiele państw zawarło już z nami stosowne porozumienia, są gotowe niezbędne świadectwa weterynaryjne i fitosanitarne. Trzeba tylko większej aktywności eksporterów, żeby za granicą mocniej zaistnieć. Na świecie będzie potrzeba coraz więcej żywności, więc w najbliższych kilku–kilkunastu latach popyt na żywność będzie rósł bardzo szybko. Przypomnę tylko, że według wielu opracowań, w roku 2050 potrzeba będzie 70 proc. więcej żywności niż obecnie. Ktoś ją musi wytworzyć, a z pewnością nie da się tego robić w regionach, gdzie dobrego rolnictwa dotąd nie było.