Precyzyjna, szybkostrzelna Pilica to polskiej konstrukcji oręż epoki cyfrowej, dowód technologicznego awansu zakładów zbrojeniowych w Tarnowie. Jeśli finalne testy na rakietowym poligonie pod Ustką wypadną pozytywnie, jeszcze w tym roku spółki PGZ zaangażowane w projekt będą mogły rozpocząć dostawy seryjne sprzętu do armii.
Niestety, realizacja kontraktu za ok. 750 mln zł zaliczyła już roczny poślizg spowodowany koniecznością wprowadzenia ulepszeń sugerowanych przez wojsko. Zgodnie z życzeniem armii zamiast polskiego radaru artyleryjskiego Soła zastosowano prostszy izraelski, zmodyfikowano rozwiązania teleinformatyczne, a także rozszerzono możliwości uzbrojenia – dowiedziała się „Rzeczpospolita".
Sześć mobilnych baterii
Zgodnie z aktualną wersją kontraktu w latach 2019–2022 konsorcjum PGZ-Pilica, w skład którego wchodzą oprócz ZM Tarnów także stołeczny odpowiedzialny za integrację radarów PIT-RADWAR i warszawskie Przemysłowe Centrum Optoelektroniki, dostawca śledzących i namierzających cele głowic optoelektronicznych, dostarczy wojsku sześć mobilnych baterii przeciwlotniczych. W ich skład wchodzi sześć stanowisk dowodzenia, 36 jednostek ogniowych, sześć stacji radiolokacyjnych oraz kilkadziesiąt pojazdów, w większości wyprodukowanych w Jelczu ciągników artyleryjskich, wozów dowodzenia, transportowych i amunicyjnych.
Tylko jedna bateria Pilicy obsługiwana jest przez 11 pojazdów, które transportują jednostki ogniowe, stanowiska dowodzenia oraz inne elementy mobilnego zestawu rakietowo-artyleryjskiego.
PSR-A Pilica może służyć m.in. do zwalczania bezzałogowych systemów powietrznych, wrogich śmigłowców, samolotów, a nawet rakiet manewrujących. Podstawowe uzbrojenie zestawu stanowią: podwójne działko kalibru 23 mm o dużej szybkostrzelności oraz dwie wyrzutnie przeciwlotniczych pocisków rakietowych GROM/Piorun.