Najnowszy polski pływający, gąsienicowy wóz pola walki, przyszły towarzysz w linii czołgów Abrams i koreańskich Czarnych Panter, to broń epoki cyfrowej, wykorzystująca bezzałogową wieżę bojową i zaawansowane systemy uzbrojenia, takie jak wyrzutnie kierowanych pocisków przeciwpancernych.
Prototyp Borsuka od wielu miesięcy poddawany był na poligonach morderczym testom, przejechał tysiące kilometrów – perfekcyjnie trafiał też z armaty kal 30. mm i zintegrowanych z wieżą wyrzutni ppk Spike. Żołnierze sprawdzali możliwości bojowe bwp, a dowódcy zbierali doświadczenia do tworzenia nowej taktyki wykorzystania cyfrowej broni nowej generacji.
Umowa ramowa między Agencją Uzbrojenia MON a konsorcjum firm Polskiej Grupy Zbrojeniowej i Huty Stalowa Wola na ponad 1000 nowych bwp, a także przyszłych dostaw wozów specjalistycznych opartych na uniwersalnej modułowej platformie gąsienicowej wywodzącej się z konstrukcji Borsuka, zostanie zawarta we wtorek w Stalowej Woli. – Zakładamy kilkuletni plan jej realizacji – zapowiedział w zeszłym tygodniu wicepremier, minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak.
Czytaj więcej
Ukraińcy twierdzą, że polskie haubice krab to broń „nie do zajechania", która na głowę bije zacho...
Zabiegi, aby dostarczyć wojsku bwp nowej generacji zaprojektowany i wykonany przez rodzimy przemysł ze wsparciem Narodowego Centrum Badań i Rozwoju, czyniono od dawna. Decyzję MON o zapaleniu zielonego światła dla produkcji seryjnej uzbrojonych, ale wciąż jeszcze testowanych Borsuków, przyspieszyło bez wątpienia rosnące zagrożenie i wojna w Ukrainie.