Według szacunków holenderskiej agencji ochrony środowiska PBL, gdy 12 tysięcy lat temu człowiek zaczął swoją aktywność gospodarczą, biorąc się za prymitywne rolnictwo, było nas na świecie około 4 milionów. Cała populacja świata była mniejsza niż dzisiejsza ludność szanghajskiej dzielnicy Pudong. Przez kolejne 10 tysięcy lat, do początku naszej ery, liczba ta wzrosła do 190 milionów, a więc nieco więcej od dzisiejszej populacji Bangladeszu. Do roku 1820 nastąpił dalszy wzrost, do niecałego miliarda (mniej niż dziś w Chinach).
Z kolei inne szacunki, dokonane przez brytyjskiego ekonomistę Angusa Maddisona, pozwalają ustalić, ile towarów i usług byli w stanie wyprodukować żyjący w tym okresie ludzie (innymi słowy – jaki wytwarzali PKB). Na początku naszej ery przeciętny mieszkaniec kuli ziemskiej wytwarzał rocznie PKB o wartości około 900 dolarów (według obecnej siły nabywczej), a więc nieco więcej niż mieszkaniec najbiedniejszego dziś kraju świata (afrykańskiego Burundi). Do początku XIX wieku nie było wielkiego przełomu: PKB na głowę mieszkańca świata wzrósł do 1300 dolarów, mniej więcej tyle, co dziś w sąsiadującej z Burundi Demokratycznej Republice Konga. Ludność wzrosła więc pięciokrotnie, a wytwarzany łączny PKB ponadsześciokrotnie, bez znaczącego wzrostu poziomu życia. Dlaczego? Bo do początku XIX wieku ludności przybywało tylko w takim tempie, w jakim zwiększała się produkcja żywności, stanowiąca wówczas większość wytwarzanego PKB. Jeśli populacja rosła zbyt szybko – przychodziła klęska głodu i ludność się zmniejszała.
Czytaj więcej
Światowy licznik populacji wskazuje, że na Ziemi jest już ponad osiem miliardów ludzi. Z punktu widzenia ocieplającego się klimatu, dane te są dość przytłaczające, bo większa populacja oznacza większą konsumpcję. A ta z kolei – jeszcze większe szkody dla środowiska.
Prawdziwa eksplozja nastąpiła w ciągu ostatnich dwóch wieków. Populacja świata wzrosła przez minione 200 lat ośmiokrotnie, a przeciętna długość życia człowieka zwiększyła się z 30 do 73 lat (najbardziej zaważył na tym spadek śmiertelności dzieci). Jednocześnie jednak łącznie wytwarzany PKB wzrósł ponadstukrotnie (kluczowe znaczenie miały kolejne rewolucje przemysłowe, prowadzące do gigantycznego postępu technologicznego).
Efektem był kilkunastokrotny wzrost przeciętnego dochodu (czyli PKB na głowę mieszkańca świata). Na 200 lat ludzkość uwolniła się od ograniczeń tworzonych przez zasoby umożliwiające przeżycie, a jednocześnie nastąpił niesłychany wzrost zamożności większości ludzi na świecie (oczywiście nie w przypadku takich krajów jak Burundi, nadal klepiących biedę jak przed setkami lat). Wygląda jednak na to, że odwieczny problem ograniczonych zasobów znów do nas dziś powrócił. Wprawdzie nie brakuje żywności, ale coraz poważniejsze pytania o perspektywy dalszego wzrostu gospodarczego wiążą się ze zmianami klimatycznymi i wyczerpywaniem się nieodtwarzalnych zasobów.