Sukces przedsiębiorstwa państwowego DCNS o korzeniach z 1624 r. należącego w 35 proc. do giganta elektroniki wojskowej Thales podkreśla mocną stronę Francji w przygotowaniu atrakcyjnej oferty i jest ciosem dla starań japońskiego premiera Shinzo Abe rozwijania zdolności eksportowych przemysłu obronnego.
-- W procesie ocen konkurencyjności ofert stwierdzaliśmy jednoznacznie, że oferta francuska najbardziej odpowiada specyficznym potrzebom Australii. — wyjaśnił premier Malcom Turnbull dziennikarzom w stolicy stanu Południowa Australia, Adelaidzie, gdzie łodzie będą budowane.
Do przetargu stanęły Mitsubishi Heavy Industries i Kawasaki HI wspierane przez rząd Japonii, francuska DCNS i niemiecka Thyssenkrupp. Początkowo faworytami byli Japończycy, ale ich brak doświadczenia w międzynarodowych kontraktach wojskowych i początkowa niechęć do podjęcia decyzji o produkcji tych okrętów w Australii przeważyły szalę na korzyść Francuzów i Niemców.
Japończycy proponowali wariant okrętu Soryu o wyporności 4 tys. ton, umowa miała wzmocnić powiązania strategiczne i obronne dwóch kluczowych sojuszników USA w regionie Azji, ale groziła narażeniem się Chinom, dużemu handlowemu partnerowi Australii. Niemcy proponowali powiększenie 2000-tonowych łodzi klasy 214, co byłoby trudne technicznie i przemawiało przeciwko tej ofercie. Farncuzi zaproponowali okręt o napędzie elektryczno-wysokoprężnym, wariant 5000-tonowej Barracudy o napędzie jądrowym.
Względy polityczne
Australia zwiększa wydatki na obronę, aby chronić swe interesy strategiczne i handlowe w Azji-Pacyfiku w obliczu rosnących wpływów Chin. Decyzja o wyborze dostawcy okrętów miała zapaść później, ale w związku z wyborami powszechnymi w Australii 2 lipca Turnbull postanowił przyspieszyć ją.