Siódma na świecie grupa samochodowa wypracowała zysk EBIT 1,5 mld euro, więcej od 1,4 mld przewidywanych przez 13 analityków oraz zysk netto 740 mln po 210 mln rok temu. Suma ta nie uwzględnia jednak kosztów 159 mln euro związanych niemal w całości z akcjami przywoławczymi modeli amerykańskich. Obroty kwartalne pozostały praktycznie bez zmiany na poziomie 26,8 mld euro, analitycy liczyli na 27,5 mld.
FCA skorygowała w górę spodziewany roczny EBIT do ponad 5,8 mld euro z 5,5 mld dotychczas, zysk netto do 2,3 mld wobec wcześniej 2 mld, utrzymała bez zmiany wielkość obrotów 112 mld i zadłużenia. To ostatnie wynosiło w końcu września 6,5 mld euro wobec 5,5 mld rok wcześniej.
Grupa należy do grona najbardziej zadłużonych w sektorze motoryzacji, ale inwestuje miliardy dolarów w zwiększenie udziału w najbardziej atrakcyjnym segmencie rynku pojazdów sportowo-użytkowych i furgonetek w Stanach.
Jej marża zysku w Ameryce Płn. wzrosła do 7,6 proc. z 6,7 proc. rok temu, jest jednak dużo mniejsza od mary 11,2 proc. General Motors. Na ten region przypadło 85 proc. kwartalnego zysku FCA dzięki nie malejącej popularności gamy Jeep. Analitycy obawiają się jednak, że przy silnej presji na ceny rynek ten osiągnie szybko punkt szczytowy.