Ten wyrok może mieć konsekwencje dla setek tysięcy miejsc pracy. Kościelni pracodawcy nie mogą przy każdym miejscu pracy żądać, by ubiegający się o nie należał do danej wspólnoty kościelnej – orzekł Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) w Luksemburgu. Przynależność religijna może być warunkiem tylko wtedy, gdy jest „obiektywnym wymogiem” wykonywania czynności na danym stanowisku – stwierdził TSUE.
Przypadek, którym zajął się Trybunał, pochodził z Niemiec i dotyczył bezwyznaniowej kobiety, która ubiegała się o tymczasową pracę referentki w ewangelickiej organizacji charytatywnej Diakonia. Stanowisko było rozpisane na 18 miesięcy i miało dotyczyć konkretnie „równoległych sprawozdań ws. konwencji ONZ przeciwko rasizmowi”.
Warunkiem wyznanie
Ogłoszenie o pracę stwierdzało, że warunkiem ubiegania się o etat jest przynależność do Kościoła ewangelickiego lub innej wspólnoty protestanckiej w Niemczech. Ponieważ kobieta nie należała do żadnej wspólnoty wyznaniowej, nie została zaproszona na rozmowę kwalifikacyjną. Wniosła skargę o dyskryminację na tle religijnym, domagając się odszkodowania w wysokości 10 tys. euro.
Niemieckie sądy wydały sprzeczne orzeczenia w tej sprawie. Ostatecznie Federalny Sąd Pracy zwrócił się do unijnego Trybunału w Luksemburgu o interpretację unijnego zakazu dyskryminacji.
Zależy od wykonywanych czynności
Zgodnie z intencją sędziów europejskich kluczowym pytaniem jest, czy praca, której dotyczy rozpisany konkurs, koniecznie wymaga, by wykonująca ją osoba była członkiem Kościoła i wyznawała jego wartości. W spornych przypadkach mają o tym rozstrzygać sądy krajowe, a nie kościelni pracodawcy. Kościoły mogą wprawdzie zgłosić wymaganie związane z religią lub wiarą, ale ma ono zastosowanie tylko wtedy, gdy warunek stanowi „istotny, zgodny z prawem i uzasadniony wymóg wobec etosu organizacji”.