Minister handlu Mary Ng ogłosiła w Ottawie, że Kanada dołączy do Meksyku w żądaniu zajęcia się tą sprawą przez panel rozwiązywania sporów handlowych. Oba te kraje mają odmienne zdanie od Amerykanów, jak należy rozumieć postanowienia traktatu o rodzimym wsadzie podzespołów w produkcję samochodów. Traktat zaczął obowiązywać w 2020 r. na miejsce poprzedniego NAFTA, bo tamten nie podobał się Donaldowi Trumpowi. Trzy kraje musiały wynegocjować nową wersję, która budzi różne kontrowersje.
Meksykowi i Kanadzie nie podobają się amerykańskie propozycje ulg podatkowych dla amerykańskich producentów elektrycznych pojazdów. Ich zdaniem, może to podważyć mocno zintegrowany sektor przemysłu samochodowego. Kongresmani w Waszyngtonie zastanawiają się nad ulgą 12 500 dolarów, w tym na 4500 dolarów za e-auta pochodzące z fabryk mających związki zawodowe. Kanada ripostuje, że odpowiadałoby to 34 procentom ceł na e-auta montowane w Kanadzie.
Zgodnie z postanowieniami USMCA, 75 proc. komponentów samochodów musi pochodzić z krajów Ameryki Północnej, aby te pojazdy kwalifikowały się do bezcłowego handlu. NAFTA zakładał normę 63,5 proc. wsadu — pisze Reuter.
Meksyk i Kanada są za bardziej elastyczną interpretacją przepisów niż robi to Waszyngton. „Przyjęta przez USA interpretacja jest niezgodna z traktatem USMCA i zrozumieniem przez strony i uczestników jego negocjowania” - oświadczyła kanadyjska minister handlu. Meksyk przyklasnął temu.
Premier Justin Trudeau zaproponował Stanom dostosowanie polityki podatkowej, aby rozwiązać ten spór. Dodał, że jego rząd mocno pracuje, aby przekonać Amerykanów, że ulgi podatkowe są złe dla obu krajów. — Przedstawiliśmy kilka propozycji. Jedna to ujednolicenie zachęt w Kanadzie i w USA, aby nie było różnicy ani nieuczciwej przewagi jednej strony nad drugą. Jesteśmy gotowi to zrobić. Trwają teraz rozmowy o tym — powiedział. Jednocześnie Ottawa mocno zaostrzyła ton: zagroziła cłem na różne produkty z USA, jeśli ta sprawa nie zostanie rozwiązana.