Jeszcze w czwartek wydawało się, że porozumienie dotyczące sporu wokół kopalni Turów jest bardzo blisko. Dlaczego nie udało się go osiągnąć?
Do czwartkowych i środowych rozmów podchodziliśmy z bardzo dobrą wolą i determinacją do znalezienia porozumienia. W mojej ocenie poświęcony czas, licząc od maja, był wystarczający i nie możemy kolejny raz wracać do kwestii, które były już wcześniej uzgadniane. Jeśli mamy wolę polityczną, to strona polska jest w stanie położyć na stole bardzo dobrą propozycję zamknięcia tego procesu. Taką ofertę złożyliśmy. Chcieliśmy zawrzeć porozumienie w miniony czwartek. W ciągu ostatnich godzin negocjacji udało nam się bardzo zbliżyć do podpisania porozumienia. Jednak na „ostatniej prostej" negocjacji strona czeska w odpowiedzi na naszą ofertę zaczęła eskalować swoje żądania. W całym tym procesie przegranym jest lokalna społeczność po obu stronach granicy.
Co zawierała polska propozycja?
Wychodziła naprzeciw oczekiwaniom finansowym strony czeskiej. Była ona korzystniejsza finansowo niż poprzednio – o 5-10 mln euro. Zaproponowaliśmy także ponadstandardowy monitoring środowiskowy.
Czytaj więcej
Fiasko negocjacji w Turowie to nie tylko wynik celowej gry Czechów, ale i skutek wieloletnich polskich zaniedbań w reformowaniu energetyki opartej na węglu.