[b]Zobacz reportaż: [link=http://www.rp.pl/artykul/407090.html]Katastrofy górnicze[/link][/b]
Kopalnie na Ukrainie należą do jednych z najniebezpieczniejszych na świecie. W ostatnich ośmiu miesiącach zginęło w nich 112 górników. W tym roku inspektorzy ukraińskiego Państwowego Nadzoru Górniczego ujawnili 360 naruszeń norm bezpieczeństwa. Izba Rachunkowa w Kijowie zarzuca Ministerstwu Przemysłu Węglowego nieefektywne wykorzystanie środków z budżetu, przyznanych na poprawę warunków pracy górników. Według Izby, w latach 2007-2009 kopalnie na poprawę bhp otrzymały 312 mln hrywien (ok. 90 mln zł.). Dodatkowe 9 milionów euro przyznała w tym celu UE.
Eksperci tłumaczą, że poprawa bezpieczeństwa w ukraińskich kopalniach zależy nie od wysokości pomocy, ale od jej wykorzystywania. - Ministerstwo Przemysłu Węglowego jest w Kijowie, kopalnie - 700-1000 km dalej. W takich warunkach skuteczna kontrola ich dyrektorów jest trudna. W czasach Związku Radzieckiego resort znajdował się w Doniecku. Jego pracownicy mogli dojechać do kopalń w ciągu 1-3 godzin. Trudną sytuację pogłębia brak profesjonalnej kadry menedżerskiej. Efektywnych, znających się na rzeczy i nie chciwych dyrektorów na wszystkie kopalnie nie wystarczy - mówi „Rz” Ołeksandr Makarow, analityk Phoenix Capital. I dodaje. - Główny powód wypadków w ukraińskich kopalniach: grube naruszenia technik bezpieczeństwa”. Zarobki górników zależą od wydobycia. Do wykroczeń dochodzi pod presją szefów górniczych oddziałów. W kopalniach była odłączana sygnalizacja, kupowana jest także niestandardowa technika - dodaje.
Mirosław Kugiel, prezes Kompanii Węglowej, największej spółki górniczej w Europie, zatrudniającej ok. 65 tys. ludzi zapewnia.
– Bezpieczeństwo załóg to priorytet. Zwłaszcza, że 70 proc. wydobycia pochodzi z najniebezpieczniejszych pokładów. W tym roku na bhp wydajemy 800 mln zł – dodaje. Oznacza to mimo kryzysu o ok. 14 proc. więcej na osobę, niż rok temu.