Z Madrytu do Toledo można pojechał dwojako: 89 km autostradą AP41 za 7,25 euro w ciągu 61 minut albo 74 km drogą krajową A42 w ciągu 71 minut i bezpłatnie — pisze korespondent dziennika Mathieu de Tailliac.
Różnica 10 minut sprawia, że autopista AP41 jest prawie wymarła, dziennie przejeżdża nią 1600 pojazdów, a w dodatku utraciła płynność. Podobnie jak 9 innych autostrad w Hiszpanii, głównie koło Madrytu, co jest kolejnym potwierdzeniem kryzysu gospodarczego i pęknięcia spekulacyjnej bańki w dziedzinie infrastruktury.
Korzystanie z sieci płatnych autostrad zmalało o 27 proc. od I półrocza 2007 do I półrocza 2012. Od stycznia do czerwca ubiegłego roku po 1700 km płatnych szlaków jeździło średnio 15 775 pojazdów dziennie. Oznacza to cofnięcie się Hiszpanii o 14 lat do stanu z 1998 r.
- Bezpłatna alternatywa zyskuje atrakcyjność w czasie kryzysu — wyjaśnia profesor ekonomii uniwersytetu z Alcala de Henares, Federico Pablo Marti. — Trudności finansowe wpłynęły na spadek ruchu, wielu Hiszpanów przesiadło się z samochodów na pociąg.
- Największe problemy mamy z najnowszymi autostradami. W pierwszych latach krzywa rentowności jest zawsze ujemna, bo muszą zwrócić się poniesione nakłady — przyznaje organizacja operatorów ASETA.