W niektórych salonach znanych i drogich marek stoją obok nowych aut także używane. Według danych służb celnych, około 10 proc. z 650 tysięcy używanych samochodów sprowadzanych do kraju miało mniej niż cztery lata. Firma Samar podaje, że prawie nowych, czyli z rocznika 2007 i 2006, zarejestrowano 14,2 tys. aut osobowych oraz 2,1 tys. dostawczych.
– Znajomy diler z przygranicznej miejscowości w Niemczech coraz częściej ma klientów z Polski kupujących drogie modele VW i Audi. Faktycznie sprowadzenie samochodu z zagranicy może dać około 10 proc. oszczędności, co przy zakupie auta za ponad 100 tysięcy złotych daje poważną kwotę – przyznaje Tadeusz Dudojć, szef sieci salonów VW i Skody w Zachodniopomorskiem. Podkreśla, że widząc ceny u niemieckich dilerów, klienci zapominają często o konieczności zapłacenia 22-procentowego VAT i 13,6 procent akcyzy. – Kupując w kraju, można zaoszczędzić na pakietach ubezpieczeniowych czy nisko oprocentowanym kredycie. Klienci nie sumują wydatków, patrzą jedynie na końcową cenę, jaką muszą zapłacić – ocenia szef Eurocentrum. Dlatego się decydują na prawie nowe, ale jednak już rejestrowane za granicą auta.
– Niewiele osób widzi różnice, a cena jest niższa o 22 proc. VAT – wyjaśnia Tadeusz Dudojć. Niespełna dwuletnia, na gwarancji astra 3 z silnikiem Diesla i bogatym wyposażeniem wystawiona jest w podwarszawskim salonie Opla za 50 procent ceny nowego auta.
– Staramy się mieć coraz więcej prawie nowych aut sprowadzanych z zagranicy, bo tego oczekują klienci. Uważają, że to lepiej, jeśli auto nie jeździło po polskich drogach i że korzystało z zachodnich serwisów – wyjaśnia Dariusz Kucharek, szef salonu Opla w podwarszawskim Raszynie. Obowiązuje zasada, że im świeższe auto, czasem na gwarancji, tym lepiej.
– To dla nas przyzwoite uzupełnienie wpływów ze sprzedaży używanych samochodów. Aut zagranicznych mamy już prawie 40 proc. – dodaje Kucharek.