Hamilton stanie na starcie Grand Prix Brazylii z przewagą czterech punktów nad broniącym tytułu Alonso i siedmiu nad Raikkonenem. W przypadku równej liczby punktów na koniec sezonu o kolejności decyduje liczba wygranych GP. Lider i wicelider wygrali po 4, Raikkonen 5. Jeśli i tu będzie remis, patrzy się na liczbę drugich miejsc (Hamilton 5, Alonso 4, Raikkonen 2) i tak dalej.
Podczas pierwszego treningu na czele znaleźli się kierowcy Ferrari (Kimi Raikkonen przed Brazylijczykiem Felipe Massą), Lewis Hamilton uzyskał piąty czas, a Fernando Alonso, Robert Kubica, Nick Heidfeld i Giancarlo Fisichella nie przejechali ani jednego pomiarowego okrążenia. Drugi trening wygrał Hamilton przed Alonso, Massą i Raikkonenem. Kubica znalazł się na szóstym miejscu.
Alonso do obrony tytułu potrzebuje zwycięstwa i wyprzedzenia Hamiltona o co najmniej dwa miejsca: to najprostszy wariant, bo jest ich mnóstwo. Grand Prix nie bez powodu jest zapowiadane jako wyścig stulecia. Będzie go oglądać z trybun kilkadziesiąt tysięcy Brazylijczyków, rozkochanych w F1 dzięki Ayrtonowi Sennie. Trzykrotny mistrz świata, który zginął 13 lat temu na torze Imola, zdaniem wielu ekspertów był kierowcą wszech czasów.
Kult Senny jest szczególnie widoczny w jego rodzinnym Sao Paulo. Przed laty w ostatniej drodze na lokalny cmentarz Morumbi towarzyszyło mu pół miliona rodaków, a sam pogrzeb miał status ceremonii państwowej. Podobnie jak w przypadku futbolowych legend pokroju Pelego, kibice Senny w większości wywodzili się z biedniejszej części społeczeństwa – choć on sam urodził się w zamożnej rodzinie. Skromny, głęboko wierzący Senna nie doświadczył biedy, ale o problemach Brazylii nie zapominał. Dziś fundacja jego imienia, prowadzona przez siostrę kierowcy Viviane, pomaga spełniać marzenia dzieciom z najbiedniejszych rodzin. Senna miał talent i charyzmę, to za jego przykładem szło wielu dzisiejszych kierowców. – Czytałem książki o Sennie, oglądałem nagrania jego wyścigów – mówi Lewis Hamilton.
– Senna był moim ulubionym kierowcą i kiedy zaczynałem karierę w Formule 1, uważałem go za swój wzór – Fernando Alonso jest jak rzadko zgodny z młodszym kolegą z zespołu.Wielki Brazylijczyk zdobył swoje wszystkie mistrzowskie tytuły startując w barwach McLarena. Też wiedział, co to znaczy wojna domowa w zespole. Do spięć między nim a Alainem Prostem dochodziło jeszcze częściej niż między Lewisem i Fernando, w końcu dwaj koledzy-rywale przestali ze sobą rozmawiać. Podobieństw może być więcej – po zdobyciu kolejnego mistrzowskiego tytułu Prost wyniósł się z McLarena do Ferrari. Miał dość rywalizacji w jednej ekipie z Senną, który był jego zdaniem faworyzowany. Hiszpańskie media wyprowadzkę Alonso z McLarena uważają za pewną. Obrońca tytułu ma co prawda kontrakt obowiązujący jeszcze przez dwa sezony, ale nie czuje się dobrze pod skrzydłami Rona Dennisa, długoletniego opiekuna Hamiltona.