Biznes chce daty wejścia do euro

Firmy chcą wiedzieć, kiedy Polska przyjmie euro. Ale bank centralny wskazuje, że wpierw potrzebna jest analiza kosztów i korzyści. - Poznamy ją w połowie roku - zapewniał podczas debaty zorganizowanej przez "Rz" prezes NBP Sławomir Skrzypek.

Aktualizacja: 02.02.2008 05:33 Publikacja: 01.02.2008 21:37

Sławomir Skrzypek

Sławomir Skrzypek

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

Chcemy jak najszybszego określenia terminu wprowadzenia euro – mówili zgodnie przedsiębiorcy obecni na debacie "Rz" i Narodowego Banku Polskiego. Prezes NBP Sławomir Skrzypek odpowiadał: – Zgadzam się, że data wejścia do euro powinna być określona. Ale dodał: – Polska powinna wejść do euro wtedy, kiedy będzie to dla nas najbardziej korzystne.

Spotkanie z przedsiębiorcami było najbardziej gorącą z cyklu debat "Euro w Polsce. Nadzieja czy zagrożenie" organizowanych przez "Rzeczpospolitą" i NBP. Tym razem przedstawiciele biznesu wyraźnie domagali się od władz szybkiego określenia, jaka będzie ścieżka wprowadzania Polski do eurolandu.

– Największym zagrożeniem jest to, że nie ma żadnych decyzji – mówił Cristiano Pinzauti, wiceprezes PKPP Lewiatan. – Firmy planują swoją działalność z kilkuletnim wyprzedzeniem. Więc powinniśmy wiedzieć, kiedy możemy wejść do euro. Inaczej możemy podejmować niekorzystne decyzje.

W podobnym tonie wypowiadali się inni przedsiębiorcy. – Przyłączam się do apelu, żeby określić datę wejścia do euro – mówił Maciej Radziwiłł, prezes Trakcji Polskiej.

Ekonomiści uczestniczący w debacie przyznawali, że przyjęcie wspólnej waluty przyniesie polskiej gospodarce korzyści, ale będzie się również wiązało z kosztami. Nie ma wprawdzie powszechnej zgody co do tego, jaki dokładnie jest bilans plusów i minusów. Ale wszyscy eksperci przyznawali, że samo spełnienie kryteriów przyjęcia euro – tzw. kryteriów z Maastricht (niski deficyt budżetowy, niska inflacja i odpowiednio niskie długoterminowe stopy procentowe) – będzie dla polskiej gospodarki korzystne.

Szczególnie jeżeli chodzi o obniżenie deficytu budżetowego. Obecnie sięga on 3 proc. PKB, czyli jest na bezpiecznym poziomie. Ale dzieje się to w warunkach bardzo wysokiego wzrostu gospodarczego i znaczących wpływów do państwowej kasy. W okresach gorszej koniunktury deficyt może podskoczyć.

– Najważniejszą korzyścią przyjęcia euro jest zobligowanie kraju do przeprowadzenia odpowiednich zmian w finansach publicznych – przekonywała prof. Leokadia Oręziak ze Szkoły Głównej Handlowej. – Nie jesteśmy skazani na życie z deficytem budżetowym. Trzeba reformować finanse publiczne.

Orędziak przytoczyła przykład Węgier. Rząd tego kraju przez lata zaniedbywał finanse publiczne, aż w 2006 r. deficyt budżetowy kraju skoczył do 10 proc. – W świecie toczy się brutalna konkurencja podatkowa i będziemy musieli w tym uczestniczyć. Przykład Węgier może być ostrzeżeniem. Kiedy inni obniżali podatki, Węgrzy musieli je podnieść.

Podobnego zdania był prezes Skrzypek: – Potrzebne jest zbilansowanie deficytu do stworzenia warunków rozwoju gospodarczego.

Niektórzy ekonomiści podkreślali też, że jedną z najważniejszych korzyści przystąpienia do strefy euro jest stworzenie łatwiejszego i bezpieczniejszego dostępu do zagranicznych źródeł finansowania. Może być to szczególnie istotne dla firm i ich inwestycji. – Jesteśmy krajem ubogim w kapitał. Wprawdzie teraz też można finansować się na unijnym rynku, ale jest to obarczone ryzykiem kursowym i kosztami transakcyjnymi – mówiła prof. Oręziak.

Z tym związana jest możliwość bezpiecznego zwiększania deficytu na rachunku obrotów bieżących. A ten pokazuje, jaki jest wpływ i odpływ pieniędzy z kraju z tytułu handlu zagranicznego, dochodów inwestorów zagranicznych (np. z dywidend) i transferów prywatnych (np. przelewów od emigrantów). Jeżeli kraj notuje deficyt, zwykle jest on finansowany przez napływ kapitału w formie inwestycji bezpośrednich lub portfelowych. Dlatego w rzeczywistości poziom deficytu określa zapotrzebowanie kraju na zagraniczny kapitał.

Nadmierny wzrost deficytu na rachunku obrotów bieżących może doprowadzić do kryzysu walutowego. Zdaniem dr. Macieja Krzaka, eksperta Lewiatana i wykładowcy Wyższej Szkoły Handlu i Prawa w Warszawie, przyjęcie euro umożliwi bezpieczne zwiększanie deficytu bez ryzyka kryzysu. – Polska przestanie być krajem, w którym może wystąpić kryzys walutowy. Możemy mieć wysoki deficyt na rachunku obrotów bieżących. Natomiast w strefie euro prawdopodobieństwo wystąpienia takiego kryzysu jest minimalne – mówił Krzak. I dodał: – Fakt, że znika ograniczenie finansowania zewnętrznego, oznacza większy napływ inwestycji zagranicznych.

Nie do końca z argumentem dostępu do zagranicznych źródeł finansowania zgadzał się prof. Jerzy Tarajkowski z Akademii Ekonomicznej w Poznaniu. – Pieniądz jest jak towar. Na ogół jest tak, że nowe produkty wchodzą na rynek, jeżeli istnieje nisza. Pytanie, czy istnieje nisza? Mamy przecież złotego – mówił Tarajkowski. Jego zdaniem przystąpienie do euro niekoniecznie musi się wiązać z samymi korzyściami. – Jadąc do Warszawy, rozmawiałem z osobą, która siedziała obok mnie. Stwierdziła ona, że z wejściem Polski do euro jest jak z samolotem CASA, o którym mówi się, że ma świetne parametry. A jednak nie uniknął katastrofy.

Prof. Karol Lutkowski z SGH przypomniał, że ułatwiony dostęp do zewnętrznych źródeł finansowania wiąże się ze spadkiem długoterminowych stóp procentowych, to z kolei może się przyczynić do powstania baniek spekulacyjnych, które mogą doprowadzić do załamania gospodarczego. Choć swoją wypowiedź skwitował: – Do tej pory w żadnej debacie o euro nie padł najważniejszy, moim zdaniem, argument za przyjęciem wspólnej waluty. Euro jest lepsze w sensie użyteczności. Nasz pieniądz ma w portfelach 40 mln ludzi, a euro jest pieniądzem 500 mln ludzi.

Maciej Krzak twierdzi, że jedną z najważniejszych kwestii związanych z przyjęciem euro jest pewność kursu walutowego. – Zapewnia ona stabilność rachunku ekonomicznego dla firm – mówił Krzak. Przytaczał najnowsze badania koniunktury Narodowego Banku Polskiego, w których poziom i zmienność kursu walutowego wymienione zostały przez przedsiębiorców jako najważniejsze bariery rozwoju.

Z kursem wiąże się niestety problem ataków spekulacyjnych, na które narażony jest kraj przystępujący do euro. Wchodząc do tzw. mechanizmu kursowego ERM II, przez dwa lata przed przyjęciem euro należy utrzymać stabilny kurs waluty.

– Jestem negatywnie nastawiony do tego systemu – mówił Sławomir Skrzypek. Problem polega na tym, że spekulanci wiedzą, że bank centralny będzie musiał utrzymywać kurs w określonym przedziale wahań. Mogą zatem przeprowadzać ataki spekulacyjne. Na razie jednak Komisja Europejska i Europejski Bank Centralny nie sygnalizowały, że mogą znieść obowiązek wstępowania kandydatów do euro do mechanizmu ERM II.

Sami przedsiębiorcy obecni na debacie wypowiadali się o euro pozytywnie. – Kluczowe jest to, czy podejdziemy do sprawy optymistycznie, czy pesymistycznie. Uważam, że korzyści z przyjęcia euro będą dla nas znacznie większe niż koszty – mówił Konrad Wojterkowski, prezes firmy MCSI, która zajmuje się m.in. eksportem komputerów dla administracji publicznej na zachodzie Europy.

Szef Biura ds. Integracji ze Strefą Euro w NBP dr Cezary Wójcik podkreślał jednak, że konieczna jest bardzo szeroka analiza kosztów i korzyści, jakie dotkną całą społeczność przedsiębiorców w Polsce.

– Przedsiębiorcy będą jedną z tych grup, które najbardziej odczują przyjęcie nowej waluty. Ale są różne kategorie firm i różne będą dla nich koszty i korzyści. Inne dla dużych międzynarodowych korporacji, a inne dla małych lokalnych firm. Inne w usługach, inne w przemyśle czy systemie finansowym.

Dlatego – jak przypomniał Wójcik – NBP chce, żeby przedsiębiorcy uczestniczyli w przygotowywaniu raportu o przyjęciu euro, jaki powstaje w banku. Wstępna wersja ma być gotowa w połowie 2008 r., ostateczna – pod koniec roku. Później raport będzie aktualizowany aż do przyjęcia euro.

Ogromnym problemem może być jednak przekonanie społeczeństwa do wspólnej waluty. Przed zmianą może zostać przeprowadzone referendum. A nawet jeżeli do niego nie dojdzie, konieczna będzie zmiana konstytucji (chociażby w zapisach dotyczących banku centralnego), a do tego będzie trzeba przekonać opozycję. Jakakolwiek partia byłaby u władzy.

Zdaniem prof. Tarajkowskiego z Akademii Ekonomicznej w Poznaniu najważniejsze będą argumenty, jakimi rząd będzie przekonywał społeczeństwo: – O tym, czy euro wejdzie, czy nie i czy będzie to z korzyścią dla Polski, zadecydują ludzie, którzy pieniądze znają jedynie z własnego portfela.

Jego zdaniem istnieje niebezpieczeństwo, że ludzie nie dowiedzą się o negatywnych aspektach przyjęcia wspólnej waluty. – Wejście do euro musi być akceptowane przez społeczeństwo. To społeczeństwo jest podmiotem, a nie biznes – mówił Tarajkowski.

Z kolei wiceprezes Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową Bohdan Wyżnikiewicz wskazał, że problemem nie jest ukrywanie kosztów przyjęcia euro, ale fałszywe przedstawianie tych kosztów. – Postrzeganie euro to największy problem mentalny. Ludzie mogą być przekonani, że po przyjęciu wzrosną ceny. Tymczasem badania Eurostatu pokazały, że po wprowadzeniu euro rzeczywista inflacja była dwukrotnie niższa od inflacji postrzeganej – mówił Wyżnikiewicz.

Chcemy jak najszybszego określenia terminu wprowadzenia euro – mówili zgodnie przedsiębiorcy obecni na debacie "Rz" i Narodowego Banku Polskiego. Prezes NBP Sławomir Skrzypek odpowiadał: – Zgadzam się, że data wejścia do euro powinna być określona. Ale dodał: – Polska powinna wejść do euro wtedy, kiedy będzie to dla nas najbardziej korzystne.

Spotkanie z przedsiębiorcami było najbardziej gorącą z cyklu debat "Euro w Polsce. Nadzieja czy zagrożenie" organizowanych przez "Rzeczpospolitą" i NBP. Tym razem przedstawiciele biznesu wyraźnie domagali się od władz szybkiego określenia, jaka będzie ścieżka wprowadzania Polski do eurolandu.

Pozostało 93% artykułu
Biznes
Stare telefony działają cuda! Dołącz do akcji T-Mobile i Szlachetnej Paczki
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Polski rynek akcji – optymistyczne prognozy na 2025 rok
Biznes
Eksport polskiego uzbrojenia ma być prostszy
Biznes
Jak skutecznie chronić rynek Unii Europejskiej
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Biznes
„Rzeczpospolita” o perspektywach dla Polski i świata w 2025 roku