Metro Warszawskie rozmawia już z potencjalnymi wykonawcami drugiej linii między rondem Daszyńskiego i Dworcem Wileńskim. Jednocześnie szefowie spółki głowią się nad problemem: jak wyeliminować ryzyko drgań i uporać się z mieszkańcami, którzy przy okazji tej budowy spróbują wyremontować mieszkanie na koszt miasta.
Metro otworzyło oferty w przetargu na zbadanie tzw. tła inwestycji. O zlecenie rywalizują Politechnika Krakowska i hiszpańska firma Sener. Chodzi o określenie, jak metro wpłynęło na otoczenie. Aby to stwierdzić, trzeba porównać stan obecny z sytuacją po wybudowaniu kolejki. Jeszcze w tym roku naukowcy sprawdzą więc natężenie ruchu oraz zmierzą hałas i drgania, np. na Świętokrzyskiej i Targowej.
Drugi pomiar będzie przeprowadzony pół roku po zakończeniu budowy – jej koniec planowany jest na przełom 2011 i 2012 roku. Badania będą już uwzględniały hałas i drgania wywołane przez kolejkę. Dopiero wtedy poznamy, jak metro utrudniło życie mieszkańcom.
Metro wyznaczyło już obszar, na który budowa i funkcjonowanie drugiej linii może oddziaływać. Na zlecenie miasta specjaliści obfotografowali wszystkie budynki wewnątrz strefy, dokumentując stan ścian, fundamentów itd. Badania przekażą wykonawcy, który musi wziąć na siebie zaspokojenie ewentualnych roszczeń właścicieli budynków. Dzięki dokumentacji będzie mógł sprawdzić, czy nie próbują wyłudzić odszkodowania, np. pokazując stare pęknięcia ścian.
Gdzie mogą pojawić się drgania? Specjaliści wskazują na Powiśle. Tam tunel zjedzie stromo w dół ze Skarpy Wiślanej, żeby przejść bezpośrednio pod budynkami przy ul. Bartoszewicza, Zajęczej i Tamce. Wielkim znakiem zapytania jest Praga z jej przedwojenną zabudową. W rejonie Targowej, Ząbkowskiej i Białostockiej można natknąć się na budynki, którym nawet bez kursujących pod ziemią pociągów grozi zawalenie.