Rosyjskie służby specjalne przeszukały moskiewskie biura jednej z największych firm naftowych – TNKBP. Formalny powód to podejrzenie o szpiegostwo. Ale eksperci zastanawiają się, czy to będzie pretekst do odebrania koncernowi udziałów w złożach.
W środę o świcie rosyjskie służby bezpieczeństwa weszły do biur brytyjsko-amerykańsko-rosyjskiego joint venture TNKBP. Agenci szukali dokumentów, na podstawie których mogliby udowodnić firmie szpiegostwo przemysłowe. Według oficjalnych informacji zostały one znalezione, a o zbieranie tajnych informacji o rosyjskim przemyśle oskarżonych zostało dwóch braci Zasławskich. Jeden z nich jest członkiem zarządu TNKBP, drugi pracuje w British Council. Obydwaj mają po dwa paszporty: amerykański i rosyjski.
Szefostwo BP deklaruje zachowanie spokoju i zapewnia, że chce współpracować z władzami, by wszystko szybko wyjaśnić. Sprawa może się jednak okazać bardzo skomplikowana. Wszystko wskazuje na to, że afera ma zarówno podłoże gospodarcze, jak i polityczne.
TNKBP jako joint venture istnieje od 2003 r. Koncern, który jest trzecią co do wielkości firmą naftową w Rosji, w połowie należy do amerykańsko-brytyjskiego giganta BP, pozostałe 50 proc. akcji to własność udziałowców firmy TNK, czyli trzech rosyjskich oligarchów.
TNKBP od kilku miesięcy działa pod presją rosyjskich władz. Firma została zmuszona do odsprzedania części udziałów w jednym z największych złóż rosyjskich Kowykta. Oficjalnym powodem były problemy z przestrzeganiem norm ekologicznych. Faktycznie chodziło o to, by kontrolę nad tym projektem mógł przejąć Gazprom. Jednak transakcji dotychczas nie sfinalizowano.