Wybierając vana, czyli dwumiejscowe auto w karoserii samochodu osobowego, przedsiębiorca oszczędza 22 proc. VAT, który może w całości odpisać przy zakupie auta oraz później przy kupnie paliwa. Litr kosztuje go wtedy nie 4,3 zł, ale 3,5 zł. Wśród około 30 wersji vanów, które są oferowane na rynku, znajdziemy typowe furgoniki przerobione z Opla Corsy, Renault Clio lub Forda Fiesty, a także takie ciekawostki, jak Panda na gaz ziemny, który można zatankować na kilkudziesięciu stacjach w Polsce, oraz Panda z napędem na cztery koła. Renault proponuje dwumiejscową wersję modelu Megane z silnikiem Diesla o pojemności 1,5 litra i mocy 85 koni. Taki luksus kosztuje jednak co najmniej 50 tysięcy złotych bez podatku.
Już za 23 tysiące (netto) można kupić matiza, auto z ładownią o pojemności 624 litrów. O 100 złotych drożej Fiat sprzedaje swoje seicento z bagażnikiem wielkości 800 litrów. Mimo niskich cen samochody te nie znajdują już tak wielu klientów.
– W I kwartale 2008 roku sprzedaż samochodów dostawczych (bez wersji pikap) w salonach grupy PGD wzrosła w porównaniu z I kwartałem 2007 roku o ponad połowę, ale vanów było wśród nich o 19 procent mniej – przyznaje Radosław Pszczółka, rzecznik Polskiej Grupy Dealerów. – Udział vanów w sprzedaży spada wraz ze wzrostem trudności w znalezieniu przez firmy przedstawicieli handlowych. Firmy dbają już nie tylko o swój wizerunek, ale o samopoczucie i komfort pracowników – tłumaczy tendencję Sebastian Granica, kierownik salonu Fiat Euromobil w Warszawie. Mniejsze vany są zastępowane większymi, np. seicento pandą albo osobowymi. Już obserwujemy duże zainteresowanie nowym modelem Fiorino, do którego – jak mówią nam klienci – przekonuje nie tylko wielkość i poziom komfortu, ale także nowoczesny wygląd. Segment typowych vanów staje się coraz bardziej niszowy. Jeśli przedsiębiorcy już się zdecydują na zakup takiego modelu, dwa razy częściej wybierają model z silnikiem benzynowym. To wyniki sprzedaży Fiatów Panda i Forda Fusion w salonach Polskiej Grupy Dealerów. W segmencie małych aut diesle, z uwagi na wyższą od wersji benzynowych cenę, nie są popularne. Nawet firmy, których auta przejeżdżają ponad 100 tys. km w ciągu trzech lat, wybierają tańsze, benzynowe wersje.
– Dla producentów segment van nie jest atrakcyjny i nawet Ford Fusion, którego zaletą jest to, że mieści europaletę, nie schodzi z taśmy w wersji van, tylko jest przerabiany przez dilera. Zamówienia na ten model są jednostkowe, więc statystyki będą obarczone dużym błędem – ocenia Przemysław Półtorak, kierownik salonu Ford Multexim w Katowicach. W I kwartale 2007 roku Multexim sprzedał dwa modele Fusion van, w tym roku ani jednego.
– Wyjątkowo w I kwartale tego roku sprzedaliśmy dużo modeli Corsa van w cenie ok. 35 tys. brutto. Jednak ogólna tendencja w firmach jest taka, aby dbać o pracownika, i dlatego coraz częściej przedsiębiorstwa kupują wielomiejscowe auta osobowe niż vany – przyznaje Karol Niegocki, odpowiedzialny za sprzedaż flotową w salonie Opla Dixi-Car w Raszynie. Dodaje jednak, że część firm podnosi standard pracy np. handlowców, zmieniając im dwumiejscowe fiaty seicento na też dwumiejscowe ople corsa, ale z klimatyzacją i radiem z CD. Przedsiębiorcy, którzy w ostatnich dwóch latach mają coraz większe przychody, dochodzą także często do wniosku, że zamiast małego vana lepiej kupić większy, bardziej uniwersalny samochód dostawczy.