– Decyzja Ministerstwa Rolnictwa, aby nie wziąć pod uwagę kompromisu wypracowanego przez przetwórców i rolników, podważa nasze zaufanie do systemu konsultacji społecznych. Należy zadać pytanie: Dla kogo i po co właściwie powstaje ta ustawa? – mówi Andrzej Gantner, dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności.

W połowie kwietnia kilkanaście organizacji zrzeszających rolników i przedsiębiorców spotkało się z przedstawicielami resortu rolnictwa, aby porozumieć się w sprawie krytykowanego przez nich projektu ustawy o promocji żywności. Dostali od ministra rolnictwa Marka Sawickiego dwa dni, aby wypracować kompromis. Szef resortu obiecał im, że jeżeli zdążą porozumieć się w terminie, zaproponowane przez nich rozwiązania znajdą się w nowym projekcie ustawy o funduszach promocji. – Nasze propozycje dostarczyliśmy do Ministerstwa Rolnictwa na czas. Do tej pory nie dostaliśmy jednak oficjalnej odpowiedzi z resortu – wyjaśnia Andrzej Gantner.

Odzewu nie ma, bo ministerstwo nie wzięło pod uwagę ani jednej propozycji przetwórców i rolników. Do uzgodnień międzyresortowych trafił ten sam projekt, który w marcu wywołał kontrowersje w branży spożywczej. Zgodnie z nim obowiązkowe składki na fundusze promujące mleko, mięso, warzywa i owoce, ryby, a także przetwory zbożowe mają płacić zakłady. Jednak to nie one, ale rolnicy mają mieć decydujący wpływ na sposób wydawania pieniędzy.

Tymczasem organizacje branżowe ustaliły, że składki będą płacić rolnicy. Oni także mają decydować, jakie projekty promocyjne finansować z pieniędzy zgromadzonych w funduszach. – Nasze propozycje nie odbiegają od tych, które obowiązują w innych krajach Unii Europejskiej – mówi Witold Choiński, prezes Związku Polskie Mięso.

Małgorzata Książyk, rzecznik prasowy resortu rolnictwa, wyjaśnia, że aktualny projekt ustawy zapewnia „skuteczność gromadzenia wpłat na poszczególne fundusze promocji”. Gdyby to rolnicy odprowadzali składki, liczba płatników zwiększyłaby się znacznie, co utrudniłoby nadzór nad pozyskiwaniem pieniędzy.