W tym roku w Polsce powstanie ponad 24 mln telewizorów. Konkurencja jest ogromna, spadają ceny. I mogą spaść jeszcze bardziej za sprawą odbiorników, których produkcja ruszyła w nowym zakładzie w Pabianicach. Pod marką NTT, znaną z komputerów, powstają tam trzy modele o monitorach 26, 32 i 42 cale w cenach, którymi mogą zawalczyć z globalnymi liderami.
To pierwsza od lat polska marka na trudnym, ale i szybko rosnącym rynku – swoje zakłady w Polsce ma Sharp, LG, Daewoo czy Funai, a produkcję do Polski chce też przenieść koncern JVC.
Wcześniej rynek próbowały zdobyć rodzime Curtis czy Elemis, jednak nie wytrzymały konkurencji. Kontrolowany przez osoby fizyczne NTT, który produkuje także komputery, nie podaje wartości inwestycji w zakład, ale plany ma ambitne. – Chcemy produkować 10 tys. sztuk miesięcznie i mamy nadzieję, że uda nam się to osiągnąć przez kilka najbliższych lat – mówi Tomasz Rajca, kierownik działu reklamy i marketingu NTT System.
Polska już teraz jest bowiem niekwestionowanym liderem produkcji telewizorów w Europie – w Hiszpanii czy Wielkiej Brytanii powstaje rocznie co najwyżej po kilka milionów sztuk, podobnie w Czechach i na Węgrzech. Potentatem przez długie lata była też Turcja, jednak jej znaczenie spada – w 2004 r. powstało tam ponad 20 mln sztuk, w 2006 r. już 16,5 mln sztuk.
W Polsce produkcja telewizorów rośnie w błyskawicznym tempie – dynamika w porównaniu z ub.r. wyniesie co najmniej 30 proc., choć jeszcze rok temu wynosiła 100 proc. – Na pewno w tym roku nasza produkcja przekroczy 50 proc. zapotrzebowania w UE – mówi Robert Uklański, prezes Instytutu Rynku Elektronicznego. Firmy jak LG czy Daewoo zwiększają moce produkcyjne – w przypadku tej drugiej plan zakłada nawet wzrost o 200 – 300 proc. Dlatego według prognoz IRE w 2010 r. w Polsce może powstać już 38 mln telewizorów, co będzie stanowiło 77 proc. zapotrzebowania europejskiego rynku.