Dzisiaj zbiera się komisja krajowa związku Sierpień ’80, który domaga się od zarządu Tesco wzrostu pensji o 700 zł miesięcznie na osobę. – Będziemy planować kolejne akcje, zarząd nie zmienił podejścia do rozmów z nami – mówi Elżbieta Fornalczyk, szefowa komisji zakładowej Sierpnia ’80 w Tesco.
Na wniosek prokuratury ruszyło też postępowanie w sprawie możliwego utrudniania prowadzenia działalności związkowej w tej sieci. – Czekamy na jej ustalenia, wtedy będziemy je komentowali – mówi Przemysław Skory, rzecznik Tesco.
Z kolei NSZZ „Solidarność” walczy o 500 zł podwyżki dla pracowników sieci Real, a zarząd także odrzuca żądania. Dlatego związek niedawno przeprowadził pikietę pod siedzibą spółki, a po jej zakończeniu w jednym sklepie sieci zablokował kasy. – Pracownicy są zdesperowani, zarząd nas tylko zwodzi i podaje zafałszowane dane o wynagrodzeniach w sieci. Przy takim podejściu rozważamy kolejne blokady lub ogłoszenie strajku włoskiego – mówi Alfred Bujara, przewodniczący sekcji handlu w NSZZ „Solidarność”.
Związek podaje, że w tej sieci pensja to średnio 1,3 – 1,4 tys. zł brutto miesięcznie. Z kolei Real podaje 1,72 tys. zł, co zdaniem związku może być prawdą, ale z uwzględnieniem płac menedżerskich. Real oddala także zarzuty związkowców o niedostateczny wzrost pensji, podając, że zwiększyły się o 36 proc. Pracownicy twierdzą, że za 20 proc. odpowiada wzrost płacy minimalnej, a 9 proc. to skutek przeniesienia premii do pensji podstawowej, co daje wzrost, ale tylko na papierze.
Przedstawiciele sieci nie ustosunkowali się do tych wyliczeń. Determinacja pracowników z niższych szczebli jest coraz większa – w przypadku Reala roszczenia opiewają na ponad 5 mln zł, a Tesco prawie 19 mln zł miesięcznie. Pracownicy w handlu zarabiają niewiele – w skali kraju na najniższych stanowiskach pensja wynosi średnio 1,6 tys. zł brutto, przy dużych różnicach regionalnych. Nic więc dziwnego, że w branży brakuje pracowników, a władze sieci, choć dają podwyżki, to jednak zarobki są wciąż niskie.