Rz:
Za każdym razem, gdy jakaś linia w Europie jest wystawiana na sprzedaż, Lufthansa jest wymieniana jako główny potencjalny nabywca. Czy tak się dzieje siłą rozpędu, czy też rzeczywiście zaczął pan wielkie zakupy?
Wolfgang Mayrhuber:
Skądże! Ale to dla nas wielki komplement i wydaje się to również logiczne, ponieważ jesteśmy silną linią z atrakcyjną siatką połączeń w Europie. Wewnątrz Star Alliance udowodniliśmy, że potrafimy pomóc partnerom, którzy znaleźli się w potrzebie. Udowodniliśmy także, na podstawie przejęcia szwajcarskiego Swissa czy włoskiej Air Dolomiti, że potrafimy kupić przewoźnika, który nic nie traci ze swojej niezależności, a integracja odbywa się bezboleśnie. Na razie jednak nie widzę w Europie żadnej linii, która wywiesiłaby napis: „na sprzedaż”.
Jeśli jednak decydujemy się na przejęcie, musi to mieć sens dla obydwu stron. Kupujemy przecież również rynek i musimy tam zachowywać się odpowiedzialnie. W tej chwili branża staje się coraz mniej zyskowna, więc jeśli decydujemy się na taką transakcję, musi zakończyć się sukcesem. Ważne jest też to, aby i linia przejmująca, i przejmowana miały taką samą wizję biznesu i zbieżne strategie na przyszłość. Nasze siatki połączeń muszą się uzupełniać. Bez tego cała operacja nie ma sensu.