Na szczęście nie była konieczna interwencja policji czy ochrony. W Warszawie, dwa skłócone jeszcze w niedzielę wieczorem społeczne komitety kolejkowe porozumiały się i od poniedziałku rano składanie wniosków na e-dotacje odbywało się bez nieporozumień.
Kolejka po unijne granty na rozwój e-usług ustawiła się w stolicy jeszcze w piątek. Do apogeum napięć doszło w weekend, powstały dwie grupy - prowadzące listy chętnych do składania wniosków - które nawzajem się nie uznały.
- Gdyby nie doszło porozumienia, nikt nie zostałby wpuszczony do budynku - mówi Przemysław Kalicki, z grupy e-Budownictwo, jeden ze starających się o dotacje. - Zwyciężyła demokracja - dopowiada jeden z uczestników zdarzeń. Komitety kolejkowe spotkały się na negocjacjach w pobliskiej restauracji i w drodze głosowała uchwaliły połączenie list.
W poniedziałek okazało się, że całe zamieszanie było raczej niepotrzebne. Od godz. 8 do budynku Fundacji Małych i Średnich Przedsiębiorstw wpuszczano osoby wyczytywane z listy. O godz. 9 zaczął się nabór wniosków, a półtorej godziny potem po kolejce nie było już śladu. Swoje aplikacje zdążyli złożyć nawet ci, którzy nie "koczowali" przed fundacją w nocy, a przyszli po prostu rano. - Wierzę, że nasze projekt wygra ze względu na swoją jakość, a nie ze względu na czas złożenie wniosku - podkreślał Jan Zborowski.
Przedsiębiorcy, którzy stali w kilkudniowej kolejce, podkreślają jednak, że w przypadku dotacji na rozwój e-usług czas jest dosyć istotny. System podziału grantów jest bowiem tak skonstruowany, że wśród tak samo dobrych projektów, wybierane będą te złożone najwcześniej.