Jak tłumaczył wczoraj wieczorem w TVN 24 szef Kancelarii Prezydenta Władysław Stasiak, tym samym prezydent chce „zachęcić do debaty na temat bezpieczeństwa energetycznego”.
Szefowie PGNiG i Gazpromu uzgodnili pod koniec października wstępne warunki zwiększenia importu rosyjskiego surowca. Obowiązująca obecnie do 2022 r. umowa na dostawy ma zostać wydłużona o 15 lat, a dostawy wzrosną o ok. 40 proc. (do 10,3 mld m sześc. rocznie). Prezydent Kaczyński już tydzień temu określił porozumienie gazowe jako dyskusyjne, a wczoraj minister Stasiak pytał, dlaczego umowa ma obowiązywać „tak długo”.
[wyimek][srodtytul]10,3 mld[/srodtytul] m sześc. gazu rocznie ma odbierać Polska po podpisaniu nowej umowy [/wyimek]
W zamian za dodatkowe dostawy, bez których w tym i kolejnych 2 – 3 latach mogłoby w kraju zabraknąć gazu, strona polska zgodziła się na utrzymanie niskich, korzystnych dla Rosjan stawek za tranzyt ich surowca przez nasz kraj do Niemiec. Minister Stasiak przypomniał wczoraj, że prasa rosyjska uznała porozumienie za sukces Gazpromu.
Wicepremier Waldemar Pawlak, który nadzoruje negocjacje z Rosją, podkreślał niedawno, że na podobne posunięcie zdecydowały się też inne kraje – np. Francja czy Niemcy. Przekonywał też posłów z Komisji Gospodarki, że zwiększenie importu nie zagrozi realizacji terminalu LNG w Świnoujściu. Najwyraźniej jednak wyjaśnienia rządu nie przekonały prezydenta. Wczoraj Władysław Stasiak mówił, że powstaje pytanie o „praktyczną realizowalność gazoportu”. Terminal ma być gotowy w 2014 r. i umożliwi import do 5 mld m sześc. gazu rocznie, ale – jak oficjalnie przyznają szefowie PGNiG – będzie on wykorzystany najwyżej w 50 – 60 proc.