Berlin nadal ociąga się, a eksperci pytają, czy General Motors nie mógłby sam ratować swej filii.
Komitet kierowniczy miał zalecić, czy uzasadnione jest użycie 1,3 mld euro pieniędzy podatników na udzielenie Oplowi pożyczki na finansowanie m.in. likwidacji 8300 miejsc pracy. Opinia komitetu nie ma mocy wiążącej wobec rządu federalnego.
Minister gospodarki Rainer Brüderle oświadczył dziennikarzom w Brukseli, że ostateczna decyzja nie będzie z pewnością podjęta we wtorek. Spodziewa się jej raczej w końcu maja-na początku czerwca. Podejmą ją najważniejsi ministrowie w porozumieniu z zainteresowanymi krajami związkowymi. Może dotyczyć do 120 tys. miejsc pracy w samych Niemczech.
Trzy kraje związkowe Nadrenia-Palatynat, Turyngia i Północna Nadrenia-Westfalia są za udzieleniem gwarancji kredytowych, zwiększając presję na Angelę Merkel, aby zrobiła to samo. Jedynie Hesja, gdzie mieści się centrala Opla w Rüsselsheim, podchodzi do tego z rezerwą — podał „Handelsblatt”.
Inny dziennik niemiecki „Süddeutsche Zeitung” dodał, że władze Turyngii, gdzie mieści się z fabryka Opla w Eisenach zatwierdziły gwarancje kredytowe na 27,2 mln euro. Pozostałe dwa landy, mają dodać po 100 mln z łącznej sumy 1,1 mld gwarancji. Opel wystąpił o, 1,3 mld euro z niemieckiego funduszu pomocy. General Motors liczy na 1,8 mld od wszystkich krajów europejskich, gdzie filia ma fabryki, sam zainwestuje w Opla 1,9 mld euro.