Do tej pory w walce o piąty pod względem wielkości bank w Polsce było czterech konkurentów: francuski BNP Paribas, hiszpański Santander, włoska Intesa oraz PKO Bank Polski. Ostatecznie oferty właścicielowi BZ WBK – Allied Irish Banks – złożyły polski bank oraz francuski i hiszpański. W transakcji kluczowa jest oczywiście cena, ale i czas operacji oraz sposób potraktowania akcjonariuszy mniejszościowych BZ WBK.
– Może się to wszystko skończyć każdego dnia w tym tygodniu. Zakładamy, że rozstrzygnięcie, kto kupi BZ WBK, nastąpić powinno do siedmiu dni roboczych – mówi „Rz” osoba związana z transakcją.
Według naszych informacji wszystkie trzy grupy złożyły oferty na zakup do 66 proc. akcji BZ WBK (na sprzedaż wystawionych jest 70 proc. akcji). Ma to na celu uniknięcie przez inwestora przekroczenia progu 66 proc. głosów w banku, co wiązałoby się z obowiązkiem ogłoszenia wezwania na wszystkie pozostałe akcje. W przypadku wezwania trzeba się bowiem liczyć z wyłożeniem dodatkowych 4,5 mld zł, czyli ponad 1 mld euro. Łącznie wartość transakcji mogłaby sięgnąć więc 15 mld zł. Ten wydatek nie jest też na rękę PKO BP, ale jeśliby się połączył z BZ WBK, zaoferowałby swoje akcje mniejszościowym akcjonariuszom BZ WBK.
– W naszej ofercie jest wprost napisane, jaki mamy stosunek do akcjonariuszy mniejszościowych. A chcemy ich potraktować fair, oferując im akcje przy takiej samej cenie, jaką za BZ WBK chcemy dać Irlandczykom – mówi osoba zbliżona do PKO BP. Dodaje też, że konkurenci nie mają takich priorytetów. – Mogą oferować wyższą cenę Irlandczykom za BZ WBK, bo nie zależy im na innych akcjonariuszach. To gra korzystna tylko dla AIB – twierdzi nasz rozmówca.
Ostatnio rozwiązanie, które nie było korzystne dla akcjonariuszy mniejszościowych, zostało zastosowane w przypadku zmiany właściciela Banku BPH, kiedy włoski UniCredit (właściciel Pekao) sprzedał niecałe 66 proc. akcji i nabywca (GE Money) nie musiał ogłosić wezwania na 100 proc. akcji. To wywołało sprzeciw m.in. funduszy z grupy Arka.