Takiego zdania są pasażerowie, bo to oni płacą za bilety. To zrozumiałe. Niższych cen zaczęli się też domagać i politycy.

[srodtytul][link=http://blog.rp.pl/blog/2010/10/14/danuta-walewska-lot-bardzo-polityczny/]Skomentuj na blogu[/link][/srodtytul]

Prezydent Rzeszowa Tadeusz Ferenc wysłał pismo do prezesa LOT, w którym domaga się obniżenia cen, bo są zbyt wysokie. Sprawdzamy: wylot w najbliższą niedzielę, powrót po dziesięciu dniach. Cena z podatkami 412 złotych. Drogo? Sporo. Na tej samej trasie za I klasę pociągu (łącznie ponad dziesięć godzin) zapłacimy 350 złotych. Też nietanio. Prezydentowi Ferencowi poddajemy lepszy pomysł. Naszym zdaniem ceny biletów Lufthansy na trasie Rzeszów– Frankfurt są horrendalnie wysokie. Na podróż "tam i z powrotem" trzeba wydać 700 – 1600, tyle że nie złotych, ale dolarów. Trzeba kazać Niemcom drastycznie obniżyć ceny.

Trwa też zamieszanie wokół skasowanego połączenia Kraków – Chicago, które przynosiło straty 12 mln złotych rocznie. Prezes krakowskiego lotniska porusza niebo i ziemię, aby je przywrócić. LOT po odejściu twardego prezesa Mikosza mięknie.

Czy LOT ma być firmą regulowaną przez państwo i zarządzaną z zewnątrz poprzez naciski polityków? Czy też dochodową, do której podatnicy przestaną dopłacać? Jednego i drugiego pogodzić się nie da