800 korków codziennie w Moskwie

Moskiewskie ulice zatyka dziennie 800 korków, w których tkwi średnio 1,1 mln aut. Kierowcy tracą benzynę i czas. Ale korki to nie tylko straty. To także okazja do milionowego zarobku

Publikacja: 29.10.2010 02:10

800 korków codziennie w Moskwie

Foto: Fotorzepa

Według badań firmy IBM pod względem ilości korków Moskwa jest „dopiero” na czwartym miejscu na świecie (po Pekinie, Meksyku i Johannesburgu). Jednak jeśli chodzi o czas spędzony w zatorach rosyjska stolica jest niekwestionowanym liderem.

Średnio w korkach stoi się tu 2,5 godz., a 42 proc. kierowców twierdzi, że nawet ponad trzy. Takie dane przytacza gazeta „Komsomolska Prawda”. Maksymalny czas zatorów to według sondażu 300 min. Ale słysząc te dane, moskiewscy taksówkarze ironicznie prychają: – Coś takiego jak maksymalny czas zatoru w Moskwie po prostu nie istnieje!

[srodtytul]Nerwy i pieniądze[/srodtytul]

Każdy, kto pierwszy raz przyjeżdża do Moskwy, czuje się trochę jak krasnoludek. Większe niż gdzie indziej wydaje się wszystko, począwszy od imponujących budynków po wielopasmowe ulice.

Ale nawet osiem czy dziesięć pasów nie ratuje miasta przed zatorami. Ulice upchane ciągnącymi się po horyzont pasami aut sprawiają, że większe niż gdzie indziej są też rozdrażnienie i wściekłość. 51 proc. kierowców przyznaje, że godziny spędzone w korku wywołują ich gniew. 29 proc. przeżywa „ogromny stres”. W skrajnych momentach napięta sytuacja na drogach może kosztować bardzo wiele.

„Strzelanina między kierowcami na takiej a takiej ulicy. Kłótnia między uczestnikami ruchu doprowadziła do rękoczynów” – takie wiadomości na moskiewskich portalach to nie rzadkość. „Igor Seliwanow o mało nie przypłacił życiem rysy na karoserii. Gdy wyszedł z auta, by porozmawiać ze sprawcą, ten nacisnął na gaz i przez kilkadziesiąt metrów wlókł Seliwanowa na masce, by w końcu go zrzucić” – informowała o drogowym incydencie telewizja „Wiesti”.

57 proc. kierowców nie jest stanie z góry zaplanować czasu na dojazd z punktu A do punktu B. Nic dziwnego, skoro w niektórych miejscach rosyjskiej stolicy można utknąć w korku nawet o 2 nad ranem.

– Jeśli trzymać się starej zasady, że „czas to pieniądz”, to w Moskwie codziennie przepadają miliony – mówi Iwan, moskiewski kierowca. Według danych przytaczanych przez tygodnik „Ogoniok” gospodarka stolicy w ciągu roku traci z powodu korków 40 mld rubli (ok. 3,7 mld zł).

– Wczoraj jechałem z Taganki do Prospektu Mira trzy godziny. To 5 km, czyli bez korka kilkanaście minut – opowiada taksówkarz Armen. – Po drodze musiałem zatrzymać się przy centrum handlowym, żeby skorzystać z toalety. Gdy wróciłem samochód, który jechał przede mną był dziesięć metrów dalej – Armen stuka się w głowę, by pokazać co myśli o takimi stanie rzeczy. Dzień jak co dzień, a jednak za każdym razem moskiewska rzeczywistość wprawia w osłupienie.

Korporacje taksówkowe szybko się zorientowały, że jeśli utrzymają tradycyjny pomiar tras według kilometrażu, to szybko pójdą z torbami. W Moskwie jeździ się więc nie na kilometry, a na godziny.

[srodtytul]Jak zabić czas [/srodtytul]

Stając w pojedynkę w obliczu „siły wyższej” moskwianie starają się nie myśleć o straconym czasie i wypełnić dodatkowe godziny mniej lub bardziej pożytecznymi zajęciami.

Tradycyjne piłowanie paznokci i makijaż przed samochodowym lusterkiem – stosowane zresztą przecież tylko przez żeńską część kierowców – wyczerpują się po pierwszych kilku kilometrach. Trzeba szukać innych sposobów na zabicie czasu.

Na pomoc skołatanym nerwom przychodzą technologiczne nowinki – od przenośnego Internetu i dobrodziejstw portali społecznościowych przez elektroniczne czytniki książek po odtwarzacze DVD. W Moskwie te urządzenia cieszą się ogromną popularnością.

Pogodzeni z losem mieszkańcy stolicy starają się w beznadziejnej sytuacji drogowej dostrzec dobre strony. – Zacieśniają się więzi międzyludzkie – żartuje Dmitrij. – Stojąc w korku jestem w stanie obdzwonić wszystkich, od rodziny po dalekich znajomych, i być na bieżąco w sprawach towarzyskich – mówi. – Jeśli spojrzeć na to z drugiej strony, to spore oszczędności. Nie trzeba płacić za restauracje czy bilety do kina. Regularne umawianie się na spotkania w Moskwie i tak nie ma większego sensu, bo trzeba by mieć dodatkową dobę na dojazdy – śmieje się mój rozmówca.

Drogowa specyfika koryguje także tradycyjne rozumienie punktualności. Gdy wpadasz zdyszany na spotkanie, które powinno było się zacząć pół godziny wcześniej, możesz liczyć na zrozumienie. Korek jest dla moskwianina tym, czym dla londyńczyka pogoda – to niewyczerpany temat rozmów.

[srodtytul]Kto na tym zarabia[/srodtytul]

Choć zyski z korkowego biznesu z pewnością nigdy nie wyrównają strat spowodowanych przez zatory, przedsiębiorczość kwitnie. Toalety to najbardziej pilna potrzeba zakorkowanych. Pod tym względem sytuacja jednak wciąż jest krytyczna. Owszem, pewna firma próbowała i z tego zrobić biznes. Kabiny umieszczono w furgonetkach gazela, które krążyły po mieście.

Niestety, interes nie wypalił, bo stawka 80 rubli (ok. 7,5 zł) za jedne odwiedziny była zbyt wygórowana. Autor toaletowej koncepcji poniżej wyznaczonej ceny zejść nie mógł – albo nie chciał – i gazele z WC z ulic zniknęły.

Każdy radzi sobie jak może – pomagają centra handlowe i budki toi-toi, w których okutane babuszki pobierają

15 rubli. Niezły interes zbijają także robotnicy na licznych moskiewskich budowach, którzy udostępniają swoje toalety za niewielką opłatą, donosi „Ogoniok”.

Jeśli jednak chodzi o wysokie technologie, to zdecydowanie głównym beneficjentem drogowego kryzysu są dostawcy korkowych serwisów. Najpopularniejszy to Yandex.Probki. Bieżąca informacje o stanie zakorkowania poszczególnych ulic (od 1 do 10 pkt) jest na wagę złota, choć w godzinach szczytu niewiele pomaga. Co najwyżej tylko potwierdza to, czego wszyscy się domyślają: 10 pkt, 10 pkt, 10 pkt.

Niemniej na obróbce danych i operatywnej informacji można sporo zarobić (dzięki umieszczanej na stronie reklamie). Szacuje się, że dochody Yandeksu to rocznie ok. 40 mln rubli (ok. 3,7 mln zł). W ślad za liderem poszły kolejne serwisy, m.in. rosyjski Rambler i Google. Firma AlterGeo znalazła inną niszę – pomaga wyszukać pobliskie restauracje, bankomaty, warsztaty, stacje benzynowe.

O korkach regularnie informują radia. Kierowcy to zresztą ważna grupa słuchaczy. – Gwarantują nam istnienie. W godzinach szczytu słuchalność podskakuje

– mówi Timur Olewski, wicenaczelny „Echa Moskwy”. – 70 proc. naszych odbiorców słucha radia w aucie – dodaje Jekaterina Mielnikowa z „Kommiersant FM”.

Kluby fitness pracują w Moskwie całodobowo. Wiele restauracji zmieniło swój grafik i zaczyna pracę wcześnie rano, bo coraz więcej ludzi wyjeżdża do pracy kilka godzin przed jej rozpoczęciem, by uniknąć korków. Znajomy dziennikarz żalił się, że pewien biznesmen wyznaczył mu spotkanie na 7 rano.

[srodtytul]A może śmigłowcem [/srodtytul]

Biadolenie nad skutkami zamiast zapobiegania także i w tym przypadku wydaje się być maksymą rosyjskich władz. Niekończące się debaty o tym, jak z korkami walczyć, i deklaracje, że „na poważnie zajmujemy się tym problemem” jak na razie nie przynoszą większych rezultatów.

Tylko w tym roku ilość korków w Moskwie wzrosła o 7,5 proc. Głosy ekspertów, którzy przypominają, że cywilizowany świat, jakkolwiek z powodu korków cierpi, to nauczył się minimalizować ich szkodliwość dzięki ulepszaniu organizacji ruchu i przemyślanemu planowaniu rozwoju metropolii, odbijają się od ściany.

Wbrew wszelkiej logice, ale za to ku radości określonych grup biznesowych, w już zapchanych do niemożliwości centralnych dzielnicach stolicy wyrastają kolejne strzeliste biurowce. Niestety, bez przewidzianych miejsc parkingowych.

Organizacja ruchu też pozostawia wiele do życzenia – system ulic jednokierunkowych bez równoległych „dróg ucieczki” i możliwości objazdu sprawiają, że często, by skręcić w lewo czy zawrócić, trzeba pokonać nawet kilkanaście kilometrów. W Moskwie trwają rozbudowa arterii i niekończące się remonty. – Ale jaki jest sens poszerzania wylotówki z miasta do sześciu pasów, skoro na końcu i tak zwęża się do dwóch? – pyta mnie znajomy kierowca.

Do niedawna zmorą był dojazd do moskiewskich lotnisk – Szeremietiewa, Wnukowa i Domodiedowa. Jednak dzięki uruchomionym w ostatnich latach kursującym regularnie szybkim pociągom Aeroexpress czas podróży stał się w końcu przewidywalny. Ci, którzy jednak decydują się na podróż autem, muszą być przygotowani na wszelkie niespodzianki.

– Na wszelki wypadek wyjeżdżam z pięciogodzinnym zapasem – mówi jeden z polskich biznesmenów pracujących w Moskwie. W lipcu z powodu gigantycznego zatoru na Szosie Leningradzkiej prowadzącej do Szeremietiewa (spowodowanego remontem drogi) tysiące pasażerów nie zdążyły na samotoly. Aeroflot twierdził wówczas, że w jeden dzień stracił 700 tys. euro.

Nowy mer Moskwy Siergiej Sobianin wypowiedział korkom wojnę. Ale jego poprzednik także robił to już wiele razy. W tym samym czasie jeden z jego pomocników wsławił się zdaniem: „Korki muszą być, bo świadczą o inwestycyjnej atrakcyjności stolicy”. A gubernator obwodu moskiewskiego doradzał kierowcom: „Ja latam śmigłowcem, wy też sobie kupcie”.

Zamożni uczestnicy ruchu mogą za jedyne 120 tys. dol. kupić mobilne biuro – specjalnie wyposażony minivan. Stworzone np. na bazie chevroleta express czy mercedesa viano biuro ma telefon, dostęp do Internetu, telewizor, stolik, wygodne siedzenia i wszystko, czego zażyczy sobie klient. Takim autem jeździ np. reżyser Andriej Konczałowski.

Ten sektor rynku przeznaczony dla top menedżerów i wielkich szefów prężnie się rozwija. Moskiewskie portale proponują też nieco tańszy wynalazek. Nowozelandzka firma Martin Aircraft Company wypuszcza na rynek... latające plecaki za 75 tys. dol.

[ramka][srodtytul]Ile tracimy w korkach[/srodtytul]

Statystyczny warszawiak dojeżdżający do pracy samochodem spędza w korku 70 minut dziennie. Z tego 18 minut stoi nie posuwając się ani o milimetr.

– To ten czas nazywamy straconym – mówi Andrzej Brzeziński z Instytutu Dróg i Mostów Politechniki Warszawskiej, który wyliczył te wartości na prośbę „Rz”.

Godzina tego czasu została z kolei wyceniona na 8 zł. Jeśli więc weźmiemy pod uwagę, że warszawiacy odbywają dziennie 410 tys. takich podróży przez 300 dni w roku, łączny koszt straconego czasu to ok. miliarda złotych.Te same koszty w Sofii to 1,2 mld euro rocznie, natomiast w Paryżu inżynierowie ruchu zawęzili badania do ścisłego śródmieścia (Pola Elizejskie, Plac Zgody) i wyliczyli, że stracony czas jest wart 138 mln euro rocznie.

W Londynie takie wyliczenia, ale już dla całego miasta dają kwotę 1,3 mld funtów. Przy tym wiadomo, że w całej Wielkiej Brytanii w 2025 r. wzrosną one do 22 mld. Najdłuższy korek na świecie odnotowano 10 czerwca tego roku w Sao Paulo. Miał długość 182 km.

—d.w.[/ramka]

[i]Justyna Prus-Wojciechowska z Moskwy [/i]

Według badań firmy IBM pod względem ilości korków Moskwa jest „dopiero” na czwartym miejscu na świecie (po Pekinie, Meksyku i Johannesburgu). Jednak jeśli chodzi o czas spędzony w zatorach rosyjska stolica jest niekwestionowanym liderem.

Średnio w korkach stoi się tu 2,5 godz., a 42 proc. kierowców twierdzi, że nawet ponad trzy. Takie dane przytacza gazeta „Komsomolska Prawda”. Maksymalny czas zatorów to według sondażu 300 min. Ale słysząc te dane, moskiewscy taksówkarze ironicznie prychają: – Coś takiego jak maksymalny czas zatoru w Moskwie po prostu nie istnieje!

Pozostało 95% artykułu
Biznes
Lego i Nike można nadal kupić w Rosji. Chciwość nie ma granic
Biznes
Przyszłość prawa w świecie transformacji biznesu – relacja z Forum Legal Transformation 2024
Biznes
Ekonomista oszacował „moc” reprezentacji na Euro 2024. Która najsilniejsza?
Materiał Promocyjny
Jaki jest proces tworzenia banku cyfrowego i jakie czynniki są kluczowe dla jego sukcesu?
Biznes
System kaucyjny u bram, lobbing odpocznie. Jest trzeci wniosek operatora
Biznes
Renasansu atomu już nic nie zatrzyma. Efekt? Wielka hossa na zapomnianym rynku