Rosja twierdzi, że jeżeli przystanie na nasze warunki jej przewoźnicy stracą ok. 150 mln euro w całym 2011 roku.
Liczba zezwoleń Rosja — Polska (w tym tranzyt) i Rosja — kraje trzecie (np. Niemcy czy Francja) jest ustalana co roku. Teoretycznie pula na rok bieżący powinna być juź znana. Nie jest. W związku z tym przewoźnicy obu krajów mogą korzystać tylko z zezwoleń wydawanych przez Międzynarodowe Forum Transportowe. Tych oba kraje mają po 67 sztuk.
— To ułamek potrzeb — mówi Tadeusz Wilk, dyrektor departamentu transportu Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych. Liczba zezwoleń na 2010 rok została ustalona dopiero w drugiej połowie marca zeszłego roku. — Wówczas dostaliśmy 125 tys. zezwoleń dwustronnych i tranzytowych i 25 tys. zezwoleń na dowóz towarów do Rosji z krajów innych niż Polka. Rosja mogła tranzytem przez nasz kraj przejechać 145 tys. razy. Kolejne tys. zezwoleń dotyczyło dowozu ładunków do Polski z krajów innych niż Rosja — wyjaśnia Tadeusz Wilk.
Spór toczy się właśnie o możliwość dostarczania towarów do Rosji z krajów Europejskich, głownie z Niemiec czy Francji. — Nasi przewoźnicy mają tam dobrą wypracowaną renomę. O wyborze przewoźnika decyduje spedytor, Rosjanie chcą kwestie dostawcy regulować administracyjnie — wyjaśnia Wilk. W tym roku liczbę zezwoleń, na dowożenie towarów do Rosji chcemy zwiększyć ok 2,5 krotnie.
W rozmowy zaangażowali się wiceministrowie odpowiedzialni za transport obu krajów. Mimo dwóch spotkań porozumienia nie udało się osiągnąć. Tym samym z Europy do Rosji nie mogą jeździć przewoźnicy ani nasi, ani naszych wschodnich sąsiadów. Jak wyliczyło ZMPD polska branża transportowa traci na braku porozumienia ok. 30 mln euro miesięcznie.