Pełnej produkcji nie mogą wznowić także inni japońscy producenci aut i elektroniki, z których eksportu słynie Kraj Kwitnącej Wiśni. Borykają się ze zniszczeniami w swoich zakładach, brakami siły roboczej, komponentów oraz energii, której podaż została ograniczona w związku z awariami w elektrowniach atomowych na wschodnim wybrzeżu Honsiu. Największy japoński rywal Toyoty, Nissan, linie montażowe w dwóch z czterech zakładów planuje uruchomić już dzisiaj, ale tylko na dwa dni. Jeśli do tego czasu łańcuch dostaw w gospodarce nie zostanie przywrócony, koncernowi zabraknie części i produkcja znów stanie. Honda, trzeci producent aut w Japonii, ma uruchomić swoje zakłady najwcześniej w sobotę.

Koncern elektroniczny Sony jedną ze swoich fabryk otworzył już w środę, ale siedem jego zakładów pozostaje zamkniętych do odwołania. Część z nich dostarcza komponentów, m.in. akumulatorów litowo-jonowych, zagranicznym wytwórcom. W tym tygodniu wznowienia produkcji w trzech zniszczonych w piątek zakładach nie planuje również Canon, producent m.in. aparatów fotograficznych i drukarek. Straty spowodowane przestojami to jednak niejedyna bolączka spółek z Japonii. – Kierunek zmian kursu jena w kolejnych trzech – sześciu miesiącach, jakim poskutkuje katastrofa, uderzy w rentowność japońskich spółek – ostrzegła wczoraj agencja ratingowa Fitch. W środę kurs jena wobec dolara zbliżał się do poziomu najwyższego od 1995 roku.