Jaki inwestor dla Polkomtela?

Tak branżowy jak i finansowy inwestor, będzie miał ciśnienie na wzrost wartości aktywów, które nabywa - mówi Jarosław Bauc, prezes Polkomtela

Publikacja: 12.05.2011 18:30

Jaki inwestor dla Polkomtela?

Foto: Fotorzepa, Rob Robert Gardziński

Rz: Jesteśmy na kolejnym etapie sprzedaży Polkomtelu. Wiążące oferty złożyli Zygmunt Solorz-Żak, szwedzka TeliaSonera, norweski Telenor z funduszem Bain Capital, fundusz Apax. Zapewne jeszcze w tym półroczu dojdzie do transakcji. Spodziewał się pan tak dużego zainteresowania?

Jarosław Bauc: To bardzo ciekawa inwestycja. Spółka jest w tej części świata i w tej branży zdecydowanie największa i w związku z tym jej przejęcie może być największą transakcją w tym regionie, biorąc pod uwagę skalę naszej gospodarki i pozycję Polkomtelu. W sąsiednich krajach na rynku dominują operatorzy globalni. Polkomtel zaś jest jedynym tak dużym operatorem komórkowym, który nigdy nie miał dominującego inwestora branżowego ani poważnego inwestora finansowego.

Zarząd odbył serię spotkań z inwestorami. Jakie pytania z ich strony padały najczęściej?

Pytania były bardzo zróżnicowane, ale tradycyjnie duże było zainteresowanie perspektywami rynku komórkowego w Polsce, segmentu transmisji danych, konkurencją i jej siłą w poszczególnych produktach i usługach.

Eksperci twierdzą, że Polkomtel może być wart 16 – 18 mld zł. Czy biorąc pod uwagę fakt, że Polska jest ciągle rynkiem rozwijającym się, za akcje operatora sieci Plus należy się premia, czy należy raczej zastosować dyskonto?

Państwo odnoszą się do wycen, jakie podaje prasa. Zastanówmy się jednak nad nimi. Na płaskim rynku to, co firmy telekomunikacyjne mogą dać, to względnie stabilna dywidenda. Nasz roczny powtarzalny zysk to około 1 mld zł rocznie. Gdyby odnieść ten miliard zysku do 17 mld zł, czyli do wyceny, o której piszą dziennikarze, to uzyskamy rentowność w granicach 5,8 proc., czyli poziom oprocentowania obligacji skarbowych. Dodatkowo trzeba też uwzględnić ryzyko, którego nie ma w przypadku obligacji skarbowych. Tak więc ostrożnie podchodziłbym do mitu kury znoszącej złote jaja. To jest naturalny stan na dojrzałych, spenetrowanych rynkach, gdzie dostęp do danej usługi jest powszechny: odnosi się to zarówno do sektora bankowego, jak i telekomunikacyjnego. Rentowność biznesu musi spadać do poziomów właściwych dla rynków dojrzałych. Natomiast tym, co budzi zainteresowanie inwestorów, jest to, że biznes telekomunikacyjny jest stabilny i przewidywalny. Taki jest też Polkomtel. Nie ma ryzyka, że z ponad miliarda zysku nagle popadniemy w straty. Podsumowując: moment transakcji jest bardzo naturalny. Wyczerpały się możliwości szybkiego wzrostu Polkomtelu i jedni uważają, że to najlepszy czas, aby zainwestować w swój podstawowy biznes, inni zaś chcą związać się z tą branżą i widzą potencjał w usługach dodanych i transmisji danych. Dla większości potencjalnych inwestorów telekomunikacja to ich podstawowy biznes, podczas gdy nasi akcjonariusze działają w innych obszarach.

Na pewno inwestorzy, i branżowy, i finansowy, będą mieli ciśnienie – jak każdy akcjonariusz – na wzrost wartości aktywów, które nabywają

Polkomtel ma duży udział w segmencie publicznym (większość administracji państwowej to klienci spółki). Czy pana zdaniem to ma znaczenie dla wyceny akcji ? I czy rodzi powody, aby za akcje dać premię, czy raczej powoduje ryzyko, że gdy polskie firmy z udziałem Skarbu Państwa sprzedadzą Polkomtel, gros klientów z tego sektora wybierze innego dostawcę?

Udział Polkomtelu w segmencie publicznym ma neutralny wpływ na wycenę firmy. Podmioty sektora publicznego, które są naszymi klientami, przy wyborze operatora kierują się swoim interesem, a nie interesem Polkomtelu. Niektóre przetargi przegrywamy, inne wygrywamy. Nasz tradycyjnie większy udział w tym sektorze nie kreuje zatem jakiegokolwiek ryzyka utraty biznesu na wypadek zmiany właścicieli.

Czy z punktu widzenia Polkomtelu lepszym właścicielem byłby inwestor branżowy czy finansowy?

Nie mam preferencji w tym zakresie. I jedni, i drudzy mogą przynieść świeże spojrzenie i nową wartość. Inaczej oczywiście trzeba patrzeć na inwestora finansowego, który w perspektywie iluś lat na pewno wyjdzie z inwestycji, bo taka jest natura tego biznesu.

I w związku z tym inwestor finansowy będzie miał też zapewne większe ciśnienie, aby w firmie ciąć koszty...

Na pewno inwestorzy, i branżowy, i finansowy, będą mieli ciśnienie – jak każdy akcjonariusz – na wzrost wartości aktywów, które nabywają. Oczywiście w krótkim czy średnim horyzoncie może się to inaczej materializować: na co innego będzie zwracał uwagę każdy z nich, ale ostatecznie obu będzie zależało na tym, aby wartość inwestycji rosła.

Mówi pan o zakładzie inwestorów, czy rynek będzie rósł, czy też nie. A pan, jakiego zachowania się spodziewa?

W ciągu ostatnich dwóch lat przychody operatorów z podstawowej działalności: usług głosowych i esemesowych (nie uwzględniając przychodów z rozliczeń hurtowych), były mniej więcej stabilne. Już nie rosną. Kiedyś spadek cen kompensował wzrost liczby klientów. Dziś już nie. Jedyną usługą, z której użytkownicy coraz mocniej korzystają, jest transmisja danych.

I dzięki tej transmisji danych zysk Polkomtelu ma szansę utrzymać się na obecnym poziomie przez dwa, trzy lata?

Zysk netto ma szansę być stabilny w okresie, o którym państwo mówicie. Transmisja danych ma bardzo duży potencjał i będzie wykorzystywana w najróżniejsze sposoby: w urządzeniach M2M, które komunikują się między sobą, ale i w dostarczaniu treści multimedialnych. Można też oczekiwać, że wejście w życie nowej technologii – LTE – będzie jakościowym skokiem, który – jak wcześniej HSPA+ – przyczyni się do wzrostu wykorzystania usługi transmisji danych i dostępu do Internetu. To nie jest plan na jutro, ale być może na pojutrze.

Czy w pana ocenie Polkomtel kupi inwestor branżowy czy finansowy, spółkę i tak czeka bliska współpraca z dostawcami treści, np. telewizją, i każdy właściciel kłaść będzie nacisk na takie synergie?

Mówię raczej o udziale w kreacji łańcucha wartości oraz o tym, że jest szansa na to, iż operatorzy komórkowi wpasują się weń i znajdą swoje miejsce w jego monetyzacji gdzieś między etapem kreowania treści a momentem, gdy trafią one do konsumenta.

Era i Orange zbliżają się do siebie i zaczynają współpracę przy zarządzaniu sieciami. Czy to samo czeka Plusa i czy prowadzone są już rozmowy np. z Playem?

Era i Orange na razie się nie zbliżyły. Mają spółkę, której zadaniem będzie zarządzanie sieciami obu operatorów.

To naturalny ruch w sytuacji, gdy sieć nie jest już istotnym czynnikiem przewagi konkurencyjnej, a można obniżyć koszty. Dlatego podobne mariaże będą jeszcze miały miejsce w Polsce. A Plus rozmawia na ten temat ze wszystkimi podmiotami w branży.

Zysk w perspektywie dwóch – trzech lat ma zachowywać się stabilnie, a w I kwartale br. spadł o 10 proc., bo według Orlenu wyniósł 260 mln zł. Skąd ten spadek?

Nie mogę się odnosić do konkretnych liczb, bo nasze sprawozdanie kwartalne jest jeszcze badane przez audytora, ale mogę powiedzieć, że kwartalny wynik netto zawiera elementy, które w ciągu całego roku zmieniają swoją naturę: takie jak wpływ różnic kursowych. Nie przykładałbym więc do tej wielkości na razie dużej wagi. Natomiast nasza EBITDA (zysk operacyjny powiększony o amortyzację) w I kw. br. była bardzo zbliżona do wyniku z I kwartału 2010 r. i z pewnością najwyższa na rynku.

Gdzie widzi siebie za trzy lata Jarosław Bauc? W Polkomtelu?

Zobaczymy, jak potoczą się losy.

A nie chciałby pan ponownie aktywnie wejść do świata polityki?

Nie, w tę stronę w ogóle mnie nie ciągnie.

CV

Były minister finansów (w rządzie Jerzego Buzka) po raz pierwszy został prezesem Polkomtelu w 2006 r. Zastąpił wtedy na stanowisku Jarosława Pachowskiego (związanego z SLD). W zarządzaniu operatorem sieci Plus i liczącą obecnie 14 mln bazą abonentów miał roczną przerwę: został odwołany, gdy rządy w Polsce przejęło PiS. Jarosław Bauc wrócił na stanowisko prezesa zarządu w 2008 r. i funkcję tę sprawuje do dziś. W tym roku kończy się jego kadencja.

Rz: Jesteśmy na kolejnym etapie sprzedaży Polkomtelu. Wiążące oferty złożyli Zygmunt Solorz-Żak, szwedzka TeliaSonera, norweski Telenor z funduszem Bain Capital, fundusz Apax. Zapewne jeszcze w tym półroczu dojdzie do transakcji. Spodziewał się pan tak dużego zainteresowania?

Jarosław Bauc: To bardzo ciekawa inwestycja. Spółka jest w tej części świata i w tej branży zdecydowanie największa i w związku z tym jej przejęcie może być największą transakcją w tym regionie, biorąc pod uwagę skalę naszej gospodarki i pozycję Polkomtelu. W sąsiednich krajach na rynku dominują operatorzy globalni. Polkomtel zaś jest jedynym tak dużym operatorem komórkowym, który nigdy nie miał dominującego inwestora branżowego ani poważnego inwestora finansowego.

Pozostało 91% artykułu
Biznes
Jest nowa szefowa PARP. "Agencja trafia w najlepsze ręce"
Biznes
USA chcą złagodzenia ograniczeń dotyczących marihuany
Biznes
Wielka Brytania wreszcie ma pierwszego „muzycznego miliardera"
Biznes
Lada dzień do Poczty Polskiej wpłynie wielki przelew. Uratuje molocha?
Biznes
Warto mieć zielone miasto