Koncerny samochodowe i użytkownicy poszukują oszczędnych aut, a np. elektronika umożliwi redukcję spalania. Nawigacja ułatwi szybkie trafienie do celu. Przebojem jest nawigacja trójwymiarowa, wyświetlana na tle krajobrazu, dużo bardziej czytelna od dwuwymiarowych strzałek. Dlatego auta będą miały coraz częściej wi-fi, podobnie jak np. nowe audi A6, w którym system pobiera mapę z Google'a i nanosi na nią strzałki. – Na 100 przejechanych kilometrów potrzebuje ok. 150 MB danych, więc lepiej mieć kartę telefoniczną w ryczałcie – uważa rzecznik Audi Polska Leszek Kempiński. Mercedes zaproponował w nowym sportowym modelu SLK i Sedanie klasy C możliwość połączenia z Internetem poprzez telefon kierowcy. Natomiast w autach BMW jest wbudowana karta SIM. Pasażerowie BMW będą mogli z samochodu zarezerwować stolik w restauracji, przejrzeć oferty kin lub teatrów i kupić bilet. Pierwszym miastem z taką usługą jest Nowy Jork dzięki współpracy z firmą informatyczną MyCity. Elektronika może pomóc także w zdobyciu nowych klientów. – Młodzi nie chcą kupować aut, które nie mają możliwości podłączenia iPodów, MP3, smartfonów lub innych tego typu urządzeń – zdradza przedstawiciel Toyota Motor Europe Michel Gardel. Uważa, że w przyszłości każde auto będzie wyposażone w gniazdka umożliwiające podłączanie różnorodnego elektronicznego sprzętu.
Na hanowerskich targach CeBit dyrektor zarządzający Forda Alan Mullaly pokazał system komunikacyjny i rozrywkowy Sync, który może przyciągnąć do marki najmłodszych klientów. – Do tej pory ci ludzie kupowali auta z drugiej ręki. Sync może zachęcić ich do wybrania nowego samochodu, bo oferuje więcej możliwości podłączenia urządzeń – przypuszcza. BMW zamierza wydać do 100 mln euro na elektroniczne gadżety.
Tylko europejskie marki rocznie wydają 30 mld euro na nowe technologie, głównie układów napędowych oraz materiałów, bo elektroniczne gadżety mogą wspomóc sprzedaż aut, ale najpierw samochód musi spełnić wymagania narzucone przez państwa, aby w ogóle mógł trafić do handlu.
Hybrydy z wtyczką
Sprzedawane w Europie auta będą od 2012 roku musiały średnio dla całej floty danej marki emitować najwyżej 120 gramów dwutlenku węgla na kilometr. W 2010 roku najlepszy spośród europejskich producentów Fiat miał emisję 123,1 gramów. Jeżeli średnia emisja dwutlenku węgla przez samochody jakiegokolwiek koncernu przekroczy limity, za każdą nadliczbową tonę gazu producent zapłaci od 95 euro w 2012 roku aż do 475 euro po 2015 roku, co w sumie może dać kary milionowej wysokości. Aby ich uniknąć, potrzebne będą nowe, oszczędniejsze silniki. Turbosprężarki i bezpośredni wtrysk zostały wypróbowane w silnikach wysokoprężnych, które nawet w dużych modelach średniej klasy spalają zaledwie 5 –6 litrów oleju napędowego na 100 km. Dlatego w Europie połowa nowych aut ma pod maską diesle. Konstruktorzy mają nadzieję, że turbodosprężarki oraz bezpośredni wtrysk benzyny okażą się równie rewolucyjne w silnikach z zapłonem iskrowym. Dzięki takiemu wyposażeniu jednostka o pojemności 1,4 l ma moc i moment obrotowy podobne do silnika 2-litrowego. Mocne silniki o małej pojemności sprawiają, że znikają silniki benzynowe o pojemności powyżej 2 l, podobnie jak widlaste szóstki, zastępowane tańszymi w produkcji i lżejszymi rzędowymi czwórkami. W najmniejszych modelach Fiat zastępuje czterocylindrowe jednostki dwucylindrowymi, oczywiście z turbodoładowaniem. Mazda dodatkowo zwiększa sprężanie. – Silniki spalinowe mają bardzo duży potencjał i umożliwią spełnienie nawet przyszłych norm – uważa prowadzący dział badań Mazdy Seita Kanai. W ten sposób Mazda przesunie o pięć lat wprowadzenie drogich w przygotowaniu hybryd. Na hybrydy postawiła Toyota, która przewiduje, że w 2013 roku udział modeli hybrydowych w sprzedaży marki w Europie zwiększy się w stosunku do ubiegłego roku ponaddwukrotnie, do 20 procent. Ten napęd otrzymają docelowo wszystkie modele koncernu. Podobnie działa Honda, w tym roku koncerny niemieckie ogłosiły wprowadzenie napędów hybrydowych w swoich modelach. Nowe generacje hybryd będzie można doładować z gniazdka, dodatkowo obniżając zużycie paliwa. Takie hybrydy z wtyczką mają na tyle duże akumulatory, że zapewniają 30-kilometrowy zasięg. To pierwszy krok do całkowicie elektrycznego auta.
Samochód pod słupkiem
Elektryczne samochody są już dostępne. Nie myślę wyłącznie o wolnobieżnym meleksie, ale o pełnoprawnych samochodach. Są w ofercie Mitsubishi, Peugeota, Nissana i Renault. Jednak nie są rozchwytywane. Klienci boją się krótkiego zasięgu tych aut, długiego czasu ładowania dużych akumulatorów, zniechęcające są także wysokie ceny. W Warszawie jest jeden publiczny słupek do ładowania samochodów. W Europie Zachodniej rządy inwestują miliardy w zieloną motoryzację, dopłacając do tzw. ekologicznych, w tym elektrycznych, modeli.