Jak dowiedziała się „Rz", tylko sieć Lidl w 2010 r. wysłała do sklepów na zagranicznych rynkach polskie produkty za 700 mln zł, 25 proc. więcej niż rok wcześniej. W tym spodziewa się także dwucyfrowego tempa wzrostu. Chodzi o ponad 100 polskich dostawców, którzy dzięki temu mogą dotrzeć na inne rynki w naszym regionie oraz do Danii, Francji czy Wielkiej Brytanii.
93 proc. tych produktów stanowi żywność, np. mrożonki, lody, nabiał, wędliny oraz świeże mięso. – Promujemy polskie firmy, wspierając ich rozwój zarówno na polskim, jak i zagranicznym rynku – mówi Michał Łagunionek, prezes Lidl Polska. – Tej firmie dostarczamy m.in. sery. W ciągu trzech ostatnich miesięcy było to ponad 550 ton – mówi Dariusz Sapiński, prezes SM Mlekovita.
Inne zagraniczne sieci działające w Polsce także mają podobne programy. Nawet jeśli polskie oddziały bezpośrednio nie odpowiadają za eksport, to pomagają w kontaktach polskich producentów z zachodnimi centralami. Na sieci handlowe przypada niemal połowa sprzedaży zagranicznej Konspolu, czołowej firmy drobiarskiej w Polsce. – Jesteśmy obecni w największych sieciach w Wielkiej Brytanii – mówi Konrad Pazgan, wiceprezes Konspolu. Jak wyjaśnia, ze względu na wysokie wymagania sieci prace nad wprowadzeniem nowego produkty trwają od pół roku do nawet dwóch lat. Do tego trzeba zaoferować im cenę niższą niż konkurenci z Chin czy Tajlandii, którzy są coraz bardziej aktywni. Wysiłek się jednak opłaca. – Wejście do sieci to gwarancja dużych obrotów – wyjaśnia Pazgan.
Produkowane w Polsce jogurty, wędliny czy sery mogą kupić klienci w portugalskich sklepach Pingo Doce należących do Jeronimo Martins. Firma jest też właścicielem sieci Biedronka.
– Carrefour wysyła polskie produkty do oddziałów firmy w Rumunii i Bułgarii. To głównie żywność, ale także towary chemiczno-przemysłowe – mówi Maria Cieślikowska, rzeczniczka sieci.