Na szczęście dla polskich przedsiębiorstw ostre spowolnienie gospodarcze widoczne w 2009 roku w ubiegłym roku nie tylko nie było kontynuowane, ale doszło nawet do solidnego ożywienia. Tempo wzrostu polskiego PKB przyśpieszało z kwartału na kwartał, począwszy od 3 proc. w I kw. 2010 r. do 4,4 proc. w IV kw. Cały rok zamknął się przyzwoitym wzrostem o 3,8 proc., co było wynikiem znacznie lepszym niż w 2009 r., kiedy gospodarka urosła zaledwie o 1,7 proc., a w pewnym momencie nawet otarła się o recesję. Można narzekać, że daleko wciąż do doskonałej koniunktury z 2007 r., kiedy PKB wystrzelił o 6,8 proc., ale przecież mogło też być znacznie słabiej.
Poprawa kondycji gospodarki znalazła odzwierciedlenie w wynikach finansowych przedsiębiorstw. O ile w kiepskim 2009 r. łączne przychody ze sprzedaży firm z Listy 2000 urosły o symboliczny 1 proc., o tyle tym razem wzrost był już całkiem przyzwoity – wyniósł 12 proc., co sugeruje, że znikła bariera w postaci niedostatecznego popytu ze strony odbiorców (zmianę przychodów obliczyliśmy tylko w przypadku tych firm, które podały porównywalne dane za 2009 r.).
Zyski mocno w górę
Poprawa warunków jest jeszcze bardziej widoczna, jeśli pod uwagę weźmiemy zyski, które z natury cechują się większymi wahaniami niż przychody. Tutaj osiągnięcia przedsiębiorstw są dość efektowne. Zyski operacyjne (z podstawowej działalności, bez uwzględnienia transakcji związanych z finansowaniem) powiększyły się w 2010 r. o 27 proc. Z kolei zyski netto (z całej działalności, po opodatkowaniu) skoczyły w górę w imponującym tempie 41 proc.
Chociaż tylko część firm z Listy 2000 jest notowana na giełdzie, to warto wspomnieć, że taki skok zysków to spełnienie oczekiwań inwestorów, którzy wyprzedzająco jeszcze w 2009 roku ochoczo kupowali akcje, obstawiając poprawę wyników.
Niestety, podobnie jak w przypadku naszego zestawienia sprzed roku także i tym razem entuzjazm studzi bardziej dogłębna analiza. Przyjrzenie się poszczególnym firmom szybko prowadzi do wniosku, że polska gospodarka ciągle w ogromnym stopniu uzależniona jest od koniunktury na rynkach surowcowych. Gdyby całkowicie pominąć w zestawieniu dwóch surowcowych gigantów – KGHM i Jastrzębską Spółkę Węglową (każda z nich powiększyła zarobek o ponad 2 mld zł), to okazałoby się, że łączne zyski netto urosły już nie o 41 proc., lecz o 32 proc. Gdyby jeszcze „pozbyć się" z Listy naftowego potentata PKN Orlen oraz PGNiG, to wzrost skurczyłby się do 28 proc. Można więc podsumować, że aż kilkanaście punktów procentowych ubiegłorocznego przyrostu zysków to zasługa zaledwie czterech gigantów, których kondycja jest ściśle powiązana z tym, co dzieje się z cenami surowców na świecie. Przykładowo skok zysków KGHM o prawie 2,4 mld zł to prosta konsekwencja tego, że w 2010 r. wydobywana przez koncern miedź podrożała o 30 proc.