To był rok pod znakiem wychodzenia z kryzysu

W 2010 r. zwiększyły sprzedaż i zyski, ale często wstrzymywały się z inwestycjami. Wyniki firm z Listy 2000 wyglądają znacznie lepiej niż rok wcześniej. Poprawa koniunktury gospodarczej najbardziej pomogła branżom związanym z rynkami surowcowymi. Nie wszystkie sektory zdołały jednak zwiększyć zarobki

Publikacja: 25.10.2011 11:46

To był rok pod znakiem wychodzenia z kryzysu

Foto: Rzeczpospolita

Na szczęście dla polskich przedsiębiorstw ostre spowolnienie gospodarcze widoczne w 2009 roku w ubiegłym roku nie tylko nie było kontynuowane, ale doszło nawet do solidnego ożywienia. Tempo wzrostu polskiego PKB przyśpieszało z kwartału na kwartał, począwszy od 3 proc. w I kw. 2010 r. do 4,4 proc. w IV kw. Cały rok zamknął się przyzwoitym wzrostem o 3,8 proc., co było wynikiem znacznie lepszym niż w 2009 r., kiedy gospodarka urosła zaledwie o 1,7 proc., a w pewnym momencie nawet otarła się o recesję. Można narzekać, że daleko wciąż do doskonałej koniunktury z 2007 r., kiedy PKB wystrzelił o 6,8 proc., ale przecież mogło też być znacznie słabiej.

Poprawa kondycji gospodarki znalazła odzwierciedlenie w wynikach finansowych przedsiębiorstw. O ile w kiepskim 2009 r. łączne przychody ze sprzedaży firm z Listy 2000 urosły o symboliczny 1 proc., o tyle tym razem wzrost był już całkiem przyzwoity – wyniósł 12 proc., co sugeruje, że znikła bariera w postaci niedostatecznego popytu ze strony odbiorców (zmianę przychodów obliczyliśmy tylko w przypadku tych firm, które podały porównywalne dane za 2009 r.).

Zyski mocno w górę

Poprawa warunków jest jeszcze bardziej widoczna, jeśli pod uwagę weźmiemy zyski, które z natury cechują się większymi wahaniami niż przychody. Tutaj osiągnięcia przedsiębiorstw są dość efektowne. Zyski operacyjne (z podstawowej działalności, bez uwzględnienia transakcji związanych z finansowaniem) powiększyły się w 2010 r. o 27 proc. Z kolei zyski netto (z całej działalności, po opodatkowaniu) skoczyły w górę w imponującym tempie 41 proc.

Chociaż tylko część firm z Listy 2000 jest notowana na giełdzie, to warto wspomnieć, że taki skok zysków to spełnienie oczekiwań inwestorów, którzy wyprzedzająco jeszcze w 2009 roku ochoczo kupowali akcje, obstawiając poprawę wyników.

Niestety, podobnie jak w przypadku naszego zestawienia sprzed roku także i tym razem entuzjazm studzi bardziej dogłębna analiza. Przyjrzenie się poszczególnym firmom szybko prowadzi do wniosku, że polska gospodarka ciągle w ogromnym stopniu uzależniona jest od koniunktury na rynkach surowcowych. Gdyby całkowicie pominąć w zestawieniu dwóch surowcowych gigantów – KGHM i Jastrzębską Spółkę Węglową (każda z nich powiększyła zarobek o ponad 2 mld zł), to okazałoby się, że łączne zyski netto urosły już nie o 41 proc., lecz o 32 proc. Gdyby jeszcze „pozbyć się" z Listy naftowego potentata PKN Orlen oraz PGNiG, to wzrost skurczyłby się do 28 proc. Można więc podsumować, że aż kilkanaście punktów procentowych ubiegłorocznego przyrostu zysków to zasługa zaledwie czterech gigantów, których kondycja jest ściśle powiązana z tym, co dzieje się z cenami surowców na świecie. Przykładowo skok zysków KGHM o prawie 2,4 mld zł to prosta konsekwencja tego, że w 2010 r. wydobywana przez koncern miedź podrożała o 30 proc.

Duża waga tego rodzaju przedsiębiorstw ma, oczywiście, spore zalety w trakcie boomu na rynkach surowcowych, ale w czasie dekoniunktury sprawdza się przysłowie: „każdy kij ma dwa końce". Pytanie, czy ubiegłoroczne osiągnięcia uda się powtórzyć w tym roku, skoro np. ceny miedzi spadły ostatnio pod wpływem obaw o światową gospodarkę (w tym hamujący wzrost w Chinach) do poziomu z połowy 2010 r. Duża waga przedsiębiorstw surowcowych uzasadnia ciągle zaliczanie przez zagranicznych analityków i inwestorów naszego kraju do tzw. rynków wschodzących, które cechują się z jednej strony potencjalnie ponadprzeciętnymi możliwościami intratnego zainwestowania kapitału, a z drugiej podwyższonym ryzykiem.

Na topie branże wrażliwe na koniunkturę

Wnioski te potwierdza analiza tego, co działo się w poszczególnych sektorach. Jeśli chodzi o wzrost przychodów ze sprzedaży, w ścisłej czołówce znalazły się przedsiębiorstwa wydobywające i produkujące metale (wzrost o ponad 40 proc.), co nie dziwi z uwagi na osiągnięcia KGHM. Branże te podwoiły zyski operacyjne w ubiegłym roku. To efekt nie tylko wzrostu cen metali, ale także pobudzonego popytu. Przemysł metalowy tradycyjnie jest szczególnie wrażliwy na koniunkturę i kondycję branż przetwórczych będących odbiorcami jego produktów.

Bardzo szybko poprawiały się też osiągnięcia firm zajmujących się produkcją koksu i rafinacją ropy naftowej (a więc szeroko pojętej branży paliwowej). Zyski operacyjne tego sektora niemal potroiły się. Jeszcze większą dynamiką mogła się pochwalić spokrewniona z producentami paliw branża chemiczna – tutaj potrojeniu zysków operacyjnych towarzyszył wyskok zysków netto o astronomiczną wartość 720 proc.

Warto zwrócić uwagę, że tak imponujące osiągnięcia tych grup przedsiębiorstw to w pewnym stopniu odwrócenie sytuacji z 2009 roku, kiedy to właśnie one należały do najbardziej dotkniętych przez ostre spowolnienie gospodarcze wywołane przez kryzys finansowy na Zachodzie. Przed rokiem pisaliśmy, że to właśnie przemysł metalowy i chemiczny najbardziej odczuły skutki problemów gospodarczych. Nie powinno to dziwić o tyle, że są to tzw. branże cykliczne, co oznacza, że ich wyniki finansowe są bardzo podatne na cykl koniunkturalny.

Nie oznacza to bynajmniej, że tylko tego typu branże mogły się w ubiegłym roku pochwalić szybkim rozwojem (a raczej powrotem do formy). Uwagę zwraca wysoka pozycja firm zajmujących się działalnością wydawniczą oraz stacji radiowych i telewizyjnych, chociaż w przypadku tych branż znaczny przyrost zysków nie był najwyraźniej efektem skoku przychodów, bo te urosły zaledwie po parę procent.

Warto odnotować, że w odróżnieniu od 2009 roku tym razem wszystkie sektory z naszego zestawienia były już na plusie. Mowa przede wszystkim o górnictwie węgla, a w szczególności Jastrzębskiej Spółce Węglowej, która blisko 700 mln zł strat zamieniła na 1,5 mld zł zysku netto. Także tu nie bez znaczenia była sytuacja na światowych rynkach surowcowych. Na plus wyszła także branża farmaceutyczna z giełdowym Biotonem na czele.

Jednym z największych rozczarowań są z kolei rezultaty budownictwa. Przed rokiem chwaliliśmy tę branżę za to, że przetrwała spowolnienie gospodarcze w świetnej formie, do czego przyczyniły się przede wszystkim zamówienia związane z inwestycjami infrastrukturalnymi. Mocna postawa tego sektora była tym bardziej godna uwagi, że w niektórych krajach Europy (np. Hiszpanii) to właśnie budownictwo należało do branż najbardziej odczuwających skutki załamania popytu. Paradoksalnie, w czasie kiedy w minionym roku warunki gospodarcze znacznie się poprawiły, sektor budowlany w naszym kraju wyraźnie zaczął tracić wigor. Chociaż przychody urosły o prawie 9 proc., to zyski poszły w dół (najbardziej operacyjne – o 10 proc.). Można to tłumaczyć silną konkurencją na rynku prowadzącą do obniżki marż (sektor należy do mocno rozdrobnionych) czy też rosnącymi kosztami surowców. Co gorsza, pojawia się pytanie, jak branża sobie poradzi, kiedy wygaśnie boom inwestycyjny związany z organizacją mistrzostw Euro 2012.

Wiele do życzenia pozostawiały też w minionym roku osiągnięcia sektorów takich jak producenci mebli, wytwórcy maszyn i urządzeń czy telekomunikacji. Pochwalić można za to kluczową branżę, jaką jest handel, zarówno hurtowy (zysk netto urósł o 34 proc.), jak i detaliczny (+45 proc.). Nie bez znaczenia była tu postawa polskich konsumentów. Roczna dynamika sprzedaży detalicznej pod koniec minionego roku podskoczyła do 12 proc., co było tempem najszybszym od 2,5 roku.

Z inwestycjami było różnie

Lista 2000 to źródło wiedzy nie tylko o wynikach finansowych przedsiębiorstw, ale także np. ich inwestycjach. Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że sytuacja pod tym względem była znacznie korzystniejsza niż w 2009 r. Z danych GUS wynika, że o ile w IV kw. 2009 r. nakłady inwestycyjne w gospodarce stały w miejscu, o tyle w IV kw. 2010 r. urosły już o 8,4 proc. rok do roku. Analiza naszego zestawienia sugeruje jednak, że sytuacja pod tym względem była dość skomplikowana. Z pewnością trudno mówić o „pospolitym ruszeniu" w firmach i nabraniu przez przedsiębiorców pewności siebie nadwątlonej przez niedawny kryzys. Zaskoczeniem jest fakt, że inwestycje przedsiębiorstw z Listy skurczyły się o 5 proc. (jedynym pocieszeniem jest to, że w 2009 r. spadek wyniósł aż 9 proc.).

Analiza poszczególnych branż pozwala zauważyć, że podczas gdy jedne sektory faktycznie ochoczo inwestowały pieniądze w nowe projekty, to inne znacznie ograniczały nakłady. Bez wątpienia liderem okazała się energetyka, co nie jest zresztą zaskoczeniem, bo od dawna mówi się o potrzebie ogromnych inwestycji w tej branży. Przedsiębiorstwa z tej grupy wydały prawie 1,5 mld zł więcej niż rok wcześniej. Niewiele mniej (1,3 mld zł) przyrosły inwestycje producentów metali.

Na drugim biegunie znalazła się branża paliwowa (rafinacja ropy i produkcja koksu). Tutaj nakłady inwestycyjne stopniały o prawie 2,8 mld zł. Sama grupa Lotos ograniczyła wydatki z niemal 3 mld zł do niespełna 1,2 mld zł. Ogółem wśród ponad 40 zbadanych przez nas branż ponad połowa (26) zanotowała spadek wydatków inwestycyjnych, co każe zakładać, że wiele firm nadal wstrzymywało się z rozbudową swojego potencjału. Nadchodzące kolejne spowolnienie gospodarcze, niestety, nie wróży pod tym względem nic dobrego.

Firmy zagraniczne tną nakłady

Ciekawe, że jeśli chodzi o strukturę własności, to najmocniej wydatki inwestycyjne cięły przedsiębiorstwa z przewagą kapitału zagranicznego. Czyżby był to efekt gorszej kondycji właścicieli tych firm? Pociesza jedynie to, że spadek był mniejszy niż w 2009 r. (10 proc. wobec 13 proc.). Poza tym dalekie od prawdy byłoby twierdzenie, że kontrolowane przez zagraniczny kapitał firmy zgodnie cięły wydatki inwestycyjne. Wnikliwsza analiza pokazuje, że pod tym względem przedsiębiorstwa podzieliły się niemal dokładnie na pół. 53 proc. firm zmniejszyło inwestycje (łącznie o 4,7 mld zł), pozostałe zwiększyły nakłady (o prawie 3 mld zł). Najwyraźniej zachodni przedsiębiorcy mieli bardzo różne zapatrywania na przyszłość polskiej gospodarki.

Pociesza za to znacznie lepsza niż rok wcześniej postawa firm z przewagą rodzimego kapitału. To właśnie ta grupa przedsiębiorstw w kryzysowym 2009 roku najszybciej cięła inwestycje (aż o 32 proc.). Tym razem takiego popłochu już nie było widać – nakłady zmalały „jedynie" o 6 proc. Podobnie sytuacja wyglądała w przedsiębiorstwach kontrolowanych bezpośrednio lub pośrednio przez państwo – tutaj inwestycje skurczyły się o 5 proc. To pogorszenie w porównaniu z 2009 r., kiedy zanotowaliśmy wzrost o 2 proc. Zdecydowanie najlepiej wypadły znów firmy komunalne (wzrost o 30 proc.), ale ich znaczenie jest bardzo ograniczone.

Co ciekawe, udział firm z przewagą kapitału państwowego w łącznych inwestycjach był w minionym roku ponad dwa razy większy niż udział tego sektora w łącznych przychodach. Wyniosły one odpowiednio 39 i 17 proc. Na tym tle sektor prywatny wypadł dość słabo. Firmy kontrolowane przez kapitał zagraniczny, choć wypracowały aż 45 proc. łącznej sprzedaży, złożyły się na jedynie 29 proc. inwestycji. W przypadku przedsiębiorstw z przewagą rodzimego kapitału było to odpowiednio 37 i 26 proc.

Państwowe ciągle najmniej rentowne

Trzeba jednak przyznać, że choć firmy państwowe inwestują tak chętnie, to wciąż wiele do życzenia pozostawia efektywność ich działania. Przykładowo wskaźnik ROE, czyli rentowność kapitałów własnych (zysk netto/kapitał własny), w ich przypadku wynosi ok. 9 proc. Tymczasem ROE dla firm kontrolowanych przez kapitał krajowy to 11 proc., a przez inwestorów zagranicznych 14 proc. Taka hierarchia pozostaje niezmienna bez względu na koniunkturę gospodarczą. Firmy państwowe cechowały się najniższą rentownością także w kryzysowym 2009 roku (nie licząc mało znaczących przedsiębiorstw komunalnych, które są jeszcze mniej dochodowe).

Sektor państwowy pozostaje tradycyjnie jeszcze dalej w tyle, jeśli chodzi o wydajność pracy. Na każdego pracownika przypadało tu w minionym roku średnio 483 tys. zł przychodów ze sprzedaży. Tymczasem w firmach kontrolowanych przez polski kapitał było to 953 tys. zł, a w tych z przewagą inwestorów zagranicznych – aż 1,147 mln zł. Tak drastyczne różnice w wydajności to po pierwsze argument za dalszą prywatyzacją gospodarki (choć można wyobrazić sobie znacznie lepsze spożytkowanie pieniędzy ze sprzedaży udziałów niż łatanie dziury

budżetowej), a po drugie – za otwartością wobec zagranicznego kapitału. Nowoczesne technologie i doświadczenie w zarządzaniu to atuty zachodnich inwestorów, które zapewne tłumaczą taką przewagę w wydajności.

Powolny spadek znaczenia Skarbu Państwa

Do ciekawych obserwacji prowadzi analiza poszczególnych sektorów własności ze względu na wielkość przedsiębiorstw. Tezę o tym, że Skarb Państwa kontroluje przede wszystkim duże firmy, potwierdza fakt, że najwięcej (62) przedsiębiorstw państwowych jest w pierwszej pięćsetce naszej listy. Właśnie w tej grupie są choćby liczni reprezentanci górnictwa (np. Kompania Węglowa, Katowicki Holding Węglowy), PGNiG, PGE, Lotos, grupa PKP, Poczta Polska, Lasy Państwowe, TVP. Prywatyzacja pomału zmienia ten stan rzeczy. W porównaniu z poprzednią edycją Listy 2000 z pierwszej pięćsetki liczba firm państwowych zmniejszyła się o 13. Ponadto rośnie liczba przedsiębiorstw sprywatyzowanych częściowo, w których pojawia się mniejszościowy udział kapitału prywatnego.

Duże przedsiębiorstwa to także domena inwestorów zagranicznych. W pierwszej pięćsetce rankingu plasują się aż 263 firmy z przewagą obcego kapitału. Najwyżej, na czwartej pozycji, znalazł się koncern handlowy Jeronimo Martins Dystrybucja (posiada sieć sklepów Biedronka). W czołówce znaleźć też można firmy takie jak grupa Metro (sieci hurtowni i hipermarketów), Fiat Auto Poland, Telekomunikacja Polska czy też ArcelorMittal Poland. Im niżej na liście, tym firm kontrolowanych przez zagraniczny kapitał jest mniej, choć w każdej z kolejnych pięćsetek zajmują one i tak drugą pozycję.

Zupełnie inaczej przedstawia się Lista, jeśli chodzi o przedsiębiorstwa z przewagą rodzimego kapitału. Im niżej w zestawieniu, tym jest ich więcej. W pierwszej pięćsetce jest ich stosunkowo mało (171), niespełna trzy razy więcej niż firm państwowych. Najwyżej plasują się giełdowi giganci, którzy na skutek prywatyzacji przeszli w ręce prywatnych inwestorów, choć z takim zastrzeżeniem, że Skarb Państwa i tak pozostaje w nich głównym rozgrywającym. Tak jest w przypadku np. PKN Orlen, KGHM, Tauronu. Największa pod względem przychodów firma kontrolowana w pełni przez polskich prywatnych inwestorów (PSH Lewiatan) zajmuje dopiero 31. miejsce w zestawieniu.

Na zdecydowane umocnienie rodzimego kapitału w czołówce rankingu trzeba będzie jeszcze długo poczekać, ale za to należy przyznać, że ma on dominujące znaczenie w kolejnych pięćsetkach. W ostatniej, czwartej, firm z przewagą polskich inwestorów jest już 340. To efekt tego, że w gronie stosunkowo małych przedsiębiorstw Skarb Państwa dawno zdążył pozbyć się niemal wszystkich udziałów, a inwestorzy zagraniczni preferują działalność na większą skalę.

Firmy handlowe to jedna trzecia rankingu

W tym roku, aby dostać się do zestawienia 2000 największych firm, trzeba było osiągnąć przychody ze sprzedaży na poziomie minimum 106,2 mln zł. Co ciekawe, to nieco mniej niż w poprzednim roku (108,8 mln zł).

Tradycyjnie największy udział (32 proc.) w łącznych przychodach ma szeroko pojęty handel, w tym handel hurtowy (21 proc.) i detaliczny (9 proc.) oraz klasyfikowana oddzielnie sprzedaż pojazdów (3 proc.). Poczesne miejsca zajmują też energetyka wypracowująca 10 proc. łącznych przychodów oraz przemysł paliwowy (rafinacja ropy naftowej i produkcja koksu) z 8-proc. udziałem. Po 4 – 6 proc. sprzedaży wypracowują branże takie jak producenci pojazdów, przemysł spożywczy, transport i budownictwo (podział branżowy zaczerpnęliśmy z PKD).

Handel jest najbardziej znaczącym sektorem także pod względem liczebności. W tej grupie jest łącznie aż 705 przedsiębiorstw (z czego 478 przypada na handel hurtowy), a więc ponad jedna trzecia całej Listy 2000. Kolejne miejsca zajmują: przemysł spożywczy (164 firm), budownictwo (111) i transport (101).

Na koniec jeszcze uwaga dotycząca metodologii. Kiedy w tekście mowa jest o zmianach łącznych przychodów, zysków lub inwestycji, odnoszą się one jedynie do tych przedsiębiorstw, które podały odpowiednie dane zarówno za rok 2009, jak i 2008. Gdyby pod uwagę brać także te firmy, które podały tylko część danych, obliczenia byłyby zniekształcone.

 

Na szczęście dla polskich przedsiębiorstw ostre spowolnienie gospodarcze widoczne w 2009 roku w ubiegłym roku nie tylko nie było kontynuowane, ale doszło nawet do solidnego ożywienia. Tempo wzrostu polskiego PKB przyśpieszało z kwartału na kwartał, począwszy od 3 proc. w I kw. 2010 r. do 4,4 proc. w IV kw. Cały rok zamknął się przyzwoitym wzrostem o 3,8 proc., co było wynikiem znacznie lepszym niż w 2009 r., kiedy gospodarka urosła zaledwie o 1,7 proc., a w pewnym momencie nawet otarła się o recesję. Można narzekać, że daleko wciąż do doskonałej koniunktury z 2007 r., kiedy PKB wystrzelił o 6,8 proc., ale przecież mogło też być znacznie słabiej.

Pozostało jeszcze 96% artykułu
Biznes
Donald Trump rozważa sprzedaż czerwonej Tesli – symbolu poparcia dla Elona Muska
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Biznes
Oligarchowie - Unia Europejska: 0-5. Nie będzie zdejmowania sankcji
Biznes
Gigantyczne przejęcie w telekomunikacji. Hurtownik światłowodowy na zakupach
Biznes
Trump rozmawia z Xi, nowa pomoc dla Ukrainy i rekordowe inwestycje w energię
Biznes
Czy należy zakazać reklamy alkoholu? Eksperci są zgodni