Według danych Międzynarodowego Zrzeszenia Przewoźników Powietrznych, w wypadkach samolotów odrzutowych zachodniej produkcji zginęło 486 osób. Rok wcześniej było to 786. Wskaźnik śmiertelności zmalał więc do 0,07, a globalny wskaźnik wypadków, w których samolot ulegał całkowitemu zniszczeniu albo poważnemu uszkodzeniu, wyniósł 0,37, co odpowiadało jednej katastrofie na 2,7 mln lotów. W 2010 r. wskaźnik ten wynosił 0,61.
Łącznie doszło do 11 wypadków, w których zniszczeniu uległ samolot, rok wcześniej było ich 17. Jeśli jednak doliczyć katastrofy maszyn produkcji wschodniej, liczba ta wzrasta do 92. W 2010 r. było ich 94.
- Latanie jest jedną z najbezpieczniejszych rzeczy, jakie człowiek może robić - podkreślił na konferencji w Montrealu dyrektor generalny IATA Tony Tyler. – Mimo tego każda katastrofa jest o jedną za dużo, a każda ofiara oznacza ludzką tragedię. Wszystkim ludziom zaangażowanym w lotnictwie, zajmującym się tworzeniem coraz bezpieczniejszego sektora zależy na dojściu do zerowej liczby wypadków – dodał.
Według danych IATA, w 2011 r. 2,8 mld ludzi podróżowało bezpiecznie w ramach 38 mln lotów, w tym 30 mln samolotami odrzutowymi i 8 mln o napędzie turbośmigłowym. W rankingu regionów przodowała Azja i region Pacyfiku, przed Europą, Ameryką Płn. i Azją Płn.
Wskaźnik katastrof w Afryce poprawił się, ale nadal jest to najbardziej niebezpieczny region. Lepiej także wypadły w ubiegłym roku Ameryka Łacińska i Karaiby, ale utrata samolotów była 3,5 razy większa od średniej światowej.