Zysk netto zwiększył się do 923 mln dolarów z 586 mln rok temu, a obroty o 30 proc. do 19,4 mld, podczas gdy najwięksi optymiści spodziewali się 18,4 mld. Portfel zamówień po I kwartale wzrósł do 380 mld dolarów z 356 mld na początku roku. Koncern z Chicago poprawił więc prognozę rocznego zysku do 4,35 dol./akcję z 4,25, zachował dolny pułap 4,15 dol. i nie zmienił spodziewanej wielkości obrotów 78-80 mld dol.
Koncernowi udało się zwiększyć tempo produkcji wszystkich rodzajów samolotów cywilnych, zebrać zamówienia na nowe maszyny, co w sumie przyczyniło się do rozwiania niepewności w branży o jego wiarygodności. Wizerunek Boeinga ucierpiał w ostatnich 10 latach z powodu różnych problemów, które opóźniły debiut rynkowy B787 Dreamliner.
- Inwestorzy znów mają zaufanie do tej firmy – stwierdził dyrektor EarlyBirdCapital, Alex Hamilton. – Więc teraz ludzie zaczynają wierzyć je, że uda się jej zrobić to co zapowiada. Osobiście uważam, że Boeing stoi przed ogromną szansą - dodał. Hamilton podkreślił, że zwiększenie od niedawna rytmu produkcji Dreamlinera do 3,5 sztuk miesięcznie z 2,5 jest dowodem na to, iż koncernowi powinno udać się dojście do zakładanych 10 sztuk miesięcznie pod koniec roku.
Na wyniki kwartalne wpłynęło także odrzucenie przez sąd apelacyjny w Kalifornii pozwu firmy Pendrell o zapłacenie 775 mln dolarów w sporze obu firm o kontrakty na wystrzeliwanie satelitów na orbitę okołoziemską. Boeing odłożył te pieniądze na wypadek niekorzystnego werdyktu. Decyzja sądu sprawiła, że odpis okazał się zbędny.
Dobre perspektywy zamówień
Boeing dostarczył klientom w I kwartale 137 maszyn, o 32 proc. więcej niż przed rokiem, co liczy się dla jego bilansu, bo przy odbiorze otrzymuje od klienta pełną zapłatę.