Najnowsze dane statystyczne Bielstat nie pozostawiają wątpliwości, że Białorusini przestali kupować wyroby rodzimego przemysłu. Wartość zapasów sięgała na początek maja 20,3 bln rubli białoruskich (2,5 mld dol.) i ciągle rosła. Tylko w kwietniu zwiększyła się o 700 mld rubli (85 mln dol.). W sumie za pięć miesięcy do magazynów trafiło 243,1 proc. średniej miesięcznej produkcji.
Najwięcej zalega w magazynach cukru. Jego zapasy to już prawie 250 proc. produkcji miesięcznej. Butów i wyrobów ze skóry (227 proc.), koniaku (216 proc.), (tekstyliów (154 proc.) i farmaceutyków ( 140,5 proc.).
Eksperci alarmują, że wzrost zapasów na tle spadku produkcji w kraju oznacza ciągłe pogarszanie się sytuacji w przedsiębiorstwach. Wysokie oprocentowanie kredytów (30-33 proc. ) powodują gwałtowny spadek popytu we wszystkich sektorach gospodarki, tak u ludności jak i firm.
Tymczasem władze z rozkazu prezydenta Łukaszenki starają się wszelkimi sposobami pobudzić wzrost gospodarczy. W strategii na lata 2011-2015 r został zapisany wzrost na fantastycznym poziomie co najmniej 62 proc. A to oznacza, że PKB ma co roku rosnąć 13-14 proc. Tymczasem w 2011 r było to wg danych rządowych 5,3 proc.
Według Dmitrija Kruka z Białoruskiego Centrum Badania Ekonomiki (BEROC), realny w obecnych warunkach wzrost to 4-4,5 proc.