Pod koniec lipca PBG zwróciło się do Agencji Rozwoju Przemysłu z wnioskiem o udzielenie pomocy publicznej na ratowanie. Spółka wnioskuje o pożyczkę o wartości około 200 mln zł. W kolejnym kroku zamierza zwrócić się do ARP z wnioskiem o udzielenie pomocy restrukturyzacyjnej. Polimex-Mostostal zaproponował z kolei odkupienie dwóch swoich spółek zależnych (Sefako i Energomontażu-Północ Gdynia), które również wycenia na ponad 200 mln zł. W ten sposób budowlane firmy chcą skorzystać z pomocy państwa w rozwiązaniu kłopotów finansowych. Zanim ją otrzymają, upłynie jednak trochę czasu, gdyż muszą poczekać na spełnienie wszystkich procedur związanych z udzieleniem pomocy publicznej.
Potrzebna zgoda KE
Jedną z najważniejszych decyzji, na które musi czekać PBG, jest zgoda Komisji Europejskiej w związku z tym, że pomoc miałaby polegać na dokapitalizowaniu spółki. - W takim wypadku potrzebna będzie zgoda Komisji Europejskiej poprzedzona przygotowaniem planu restrukturyzacji. Jeśli potrzebna jest bardzo szybka bieżąca pomoc, to można skorzystać z tzw. pomocy ratunkowej w formie poręczenia lub pożyczki. W wypadku kwoty nie wyższej niż 10 mln euro KE wydaje zgodę w ciągu miesiąca - mówi Łukasz Karpiesiuk, specjalista ds. pomocy publicznej w kancelarii Baker&McKenzie. - Te pieniądze mają zapewnić ciągłość funkcjonowania w krótkim terminie. Pomoc taka może zostać udzielona maksymalnie na sześć miesięcy, chyba że w tym czasie do KE trafi wniosek o zgodę na udzielenie pomocy restrukturyzacyjnej. Wówczas termin jest wydłużany do czasu uzyskania zgody - dodaje. Nasz rozmówca wyjaśnia, że każda interwencja państwa, która wiąże się z przyznaniem korzyści wybranej spółce ze środków publicznych, jest pomocą publiczną. - Co do zasady jest to zabronione. Dlatego potrzebna jest zgoda Komisji Europejskiej przed jej udzieleniem . W przypadku pomocy ratunkowej, teoretycznie dopuszczalne jest uzyskanie zgody KE po jej udzieleniu (pod warunkiem zapewnienia spłaty pożyczki/zwrotu gwarancji lub przedstawienia planu restrukturyzacji w ciągu sześciu miesięcy od uruchomienia pomocy). Takie rozwiązanie jest jednak ryzykowne i nie jest stosowane w polskich realiach – mówi.
Jak długo czeka się na zgodę Komisji Europejskiej? - Z naszych doświadczeń wynika, że wymiana korespondencji z KE dotyczącej pomocy publicznej może trwać miesiącami. Komisja może zażądać dodatkowych szczegółów, nakładać kolejne obowiązki. Proces uzgodnień przypomina poważne negocjacje – mówi Cezary Wiśniewski, wspólnik w kancelarii Linklaters. - Uzyskanie zgody Komisji Europejskiej nie jest jednak warunkiem koniecznym dla zaangażowania państwa w pomoc upadającym spółkom. Jeśli bowiem będzie ona realizowana na warunkach rynkowych, to nie będziemy mieć do czynienia z pomocą publiczną - dodaje.
Co z tą nacjonalizacją?
Informacje o tym, że państwo mogłoby za pośrednictwem Agencji Rozwoju Przemysłlu wspomóc upadające firmy budowlane pojawiły się w lipcu. Wicepremier Waldemar Pawlak poinformował wówczas, że ARP mogłaby objąć nowe akcje PBG i w ten sposób znacjonalizować spółkę. W przyszłości papiery mogłaby natomiast sprzedać inwestorom na giełdzie. Pawlak stwierdził później, że nie chodziło mu o nacjonalizację lecz np. o dostarczenie do sektora płynności np. poprzez obligacje. Eksperci przyznają, że teoretycznie możliwa byłaby również nacjonalizacja. By w grę wchodziło takie rozwiązanie niezbędna byłaby jednak zgoda dotychczasowych akcjonariuszy tych firm.
- Od 20 lat w Polsce mówi się niemal wyłącznie o prywatyzacji. Światowa historia pokazuje jednak szereg udanych przykładów nacjonalizacji. W Wielkiej Brytanii udało się to chociażby z Rolls-Roycem, a we Francji z Renault. U niektórych może to budzić zdziwienie, ale państwo jako inwestor odgrywa niekiedy istotną rolę w wielu gałęziach przemysłu – komentuje Cezary Wiśniewski.