Łupki w ogniu interesów

Spór czterech ministrów blokuje rozwój inwestycji w gaz łupkowy. Problem może rozwiązać tylko premier

Publikacja: 01.09.2012 10:00

Wąskie interesy trzech resortów blokują przyjęcie ustawy regulującej zasady wydobywania węglowodorów w Polsce. Chodzi głównie o gaz i ropę uzyskiwane ze skał łupkowych.

Tajemnica podatków

Proces koncesyjny prowadzony przez poprzednie kierownictwo Ministerstwa Środowiska skończył się skandalem. Jesienią ubiegłego roku do gmachu resortu wkroczyła Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego i z podejrzeniami korupcji wyprowadziła kilkoro urzędników.

Aby wyczyścić sytuację związaną z gazem łupkowym, premier sięgnął po ludzi, którzy wcześniej związani byli z PiS – Piotra Woźniaka, ministra gospodarki w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, oraz Macieja Woźniaka, który najpierw pracował razem z Piotrem Naimskim, a potem został doradcą Donalda Tuska ds. bezpieczeństwa energetycznego. Odszedł z Kancelarii Premiera po podpisaniu przez polski rząd niekorzystnej dla Polski umowy gazowej z Rosją w 2010 r.

Od początku ich obecność w obecnej administracji budziła emocje ludzi Platformy Obywatelskiej. Zwłaszcza Piotr Woźniak, który w poprzedniej kadencji wiele razy krytykował poczynania rządu w sprawie gazu łupkowego.

Gdy przygotował projekt ustawy łupkowej, na animozje personalne nałożyły się jeszcze konflikty interesów.

Resort środowiska zapowiedział ogłoszenie projektu ustawy na kwiecień. W?ostatniej chwili odwołał jednak konferencję, na której miał przedstawić szczegóły. Powodem był sprzeciw ministrów: finansów Jacka Rostowskiego, skarbu Mikołaja Budzanowskiego i spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego.

Projekt ustawy zawiera dwie główne części. Pierwsza dotyczy podatków i opłat za korzystanie ze złóż gazu i ropy w Polsce. Obecnie PGNiG – jedyna firma, która wydobywa węglowodory w naszym kraju – płaci około 2 proc. wartości złoża.

Tak niskie daniny dla państwa są ewenementem w skali świata. Np. w Norwegii opłaty kopalinowe i podatki stanowią 78 proc. ceny, w Wielkiej Brytanii około 50 proc.

Wysokość podatków przewidzianych w nowej ustawie jest tajemnicą. Z informacji „Rz" wynika jednak, że będą to stawki progresywne. Oznacza to, że w pierwszym etapie inwestycji, gdy firmy ponoszą ogromne koszty, podatki mają być niższe. Później mają rosnąć wraz ze zwiększającą się rentownością inwestycji. Takie rozwiązanie obowiązuje np. w niektórych kanadyjskich prowincjach.

Druga część ustawy dotyczy kontroli państwa nad koncesjami. Obecnie resort musi wydać koncesję właściwie każdemu podmiotowi, który o nią wystąpi. Nawet spoza branży wydobywczej.

Jeśli przygotowane przepisy weszłyby w życie, Ministerstwo Środowiska mogłoby odmówić wydania koncesji firmie, która budzi wątpliwości np. ze względów bezpieczeństwa albo braku możliwości finansowych na realizację inwestycji. Dotyczyłoby to również podmiotów, które chciałyby kupić koncesje lub firmy z koncesjami.

Podobne rozwiązania obowiązują m.in. w Norwegii. Jak działa przepis, przekonało się PGNiG, które odkupywało koncesję na norweskim szelfie. Zanim miejscowy resort energetyki zgodził się na transakcję, polska spółka musiała przedstawić dokładne sprawozdania finansowe i plan inwestycyjny.

Dodatkowo państwo poprzez wyspecjalizowaną spółkę byłoby udziałowcem każdej koncesji – podobnie jak w Danii, Norwegii czy Holandii. I?to właśnie te przepisy budzą największy sprzeciw.

Odstraszy inwestorów

Z informacji „Rz" wynika, że najzacieklejszym wrogiem ustawy jest Jacek Rostowski. Na pytania o powody jego rzecznik Wiesława Dróźdż odpowiada: „Projekt ustawy regulującej wydobycie węglowodorów stanowi dokument niejawny w rozumieniu ustawy o ochronie informacji niejawnych, zatem nie jest możliwe ustosunkowanie się do Pana pytań".

Przeciw jest też Radosław Sikorski. Jego resort również nie wyjaśnił wątpliwości: „MSZ nie jest resortem odpowiedzialnym za przygotowywanie aktów prawnych dotyczących poszukiwania i wydobycia węglowodorów. Ministerstwo wspiera dyskusję w tym zakresie poprzez dostarczanie wiedzy na temat rozwiązań wykorzystywanych w innych państwach".

W podobnym duchu wypowiada się Magdalena Kobos, rzecznik Ministerstwa Skarbu Państwa. Tak mówi o spotkaniach ministrów: „Owszem, takie spotkania miały miejsce i miały charakter wymiany poglądów na temat kierunków możliwych rozwiązań. Natomiast do konkretnych zapisów będziemy mogli odnieść się tylko wtedy, kiedy projekt trafi do konsultacji międzyresortowych".

Nieoficjalnie przedstawiciele resortów finansów i spraw zagranicznych mówią, że obawiają się, iż proponowane rozwiązania odstraszą zagranicznych inwestorów, którzy nie chcą, by państwo wtrącało się w prowadzony przez nich biznes.

– To jednak błędny argument, bo te same firmy, które inwestują w Polsce, wiercą też w Danii i Norwegii (gdzie obowiązują przepisy podobne do tych, jakie proponuje Ministerstwo Środowiska – red.) i nie wycofują się stamtąd – przekonuje urzędnik resortu środowiska.

Stan zawieszenia działa na niekorzyść inwestujących w Polsce koncernów. – Z punktu widzenia firm najważniejsze jest ustalenie przejrzystych reguł. Wtedy można jasno planować inwestycje – mówi Tomasz Gryżewski z Talismana.

Kto zyskuje

Z analizy „Rz" wynika, że największym beneficjentem zwlekania z uchwaleniem ustawy może być należąca do Ryszarda Krauzego spółka Petrolinvest, która posiada 13 koncesji. Z nieoficjalnych informacji „Rz" wynika, że spółka rozważa sprzedaż firm córek Petrolinvestu: EcoEnergy, Silurian i Wisent.

To świetny interes, bo na rynku wtórnym spółka posiadająca koncesję jest warta od 1 do 3 mln zł. Tymczasem uzyskanie koncesji to koszt około 250 zł.

Gdyby jednak nowe przepisy weszły w życie, państwo mogłoby się nie zgodzić na transakcje Petrolinvestu.

Tomasz Tarnowski z Petrolinvestu nie odpowiedział na pytania „Rz" o koszty, jakie do tej pory poniosły spółki w związku z poszukiwaniem gazu. Nie mogą być jednak za duże, bo wydane koncesje nie zobowiązują ich do dokonywania odwiertów. A każdy to koszt ok. 10 mln dol.

– Spółki prowadzą prace w zakresie analiz historyczno-geologicznych oraz badania sejsmiczne – mówi Tarnowski.

Przy minimalnych inwestycjach spółki Krauzego mogą więc zarobić przynajmniej 10 mln zł.

Wąskie interesy trzech resortów blokują przyjęcie ustawy regulującej zasady wydobywania węglowodorów w Polsce. Chodzi głównie o gaz i ropę uzyskiwane ze skał łupkowych.

Tajemnica podatków

Pozostało 97% artykułu
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Bitcoin na rekordowym poziomie
Biznes
Polska walczy o pieniądze z Unii Europejskiej dla zbrojeniówki
Biznes
Wspierają nas technologie, w tym AI
Biznes
Trzeba zadbać o kapitał intelektualny. Bez niego naukę i biznes czeka kryzys
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Biznes
Nowe biliony dolarów w majątku miliarderów
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska