Wasze podejście do rynku jest dzisiaj bardzo agresywne. Czy konkurujecie również z Hyundaiem, który jest przecież siostrzaną firmą Kia?
W każdej rodzinie, w której jest starszy i młodszy brat w czasach kiedy obydwaj rosną, często dochodzi do bójek między nimi. Ale z drugiej strony jeden za drugiego oddałby wszystko. Tak jest i w naszej sytuacji. W tej chwili jednak już to dorastanie mamy powoli za sobą i nasze marki oddalają się od siebie, wybraliśmy oddzielne drogi rozwoju. I najważniejsze jest, aby i klienci te marki odróżniali. Zapewne zauważyła pani w ostatnich latach, że auta nasze i Hyundaia już nie wyglądają podobnie. To dowód, że nasze wysiłki przynoszą efekty. Ale naturalnie w sprzedaży bardzo konkurujemy ze sobą, chociaż na szczęście trafiamy do innych odbiorców. I szczerze mówiąc tak naprawdę dzisiaj już mało mnie obchodzi jakie Hyundai ma pomysły na zwiększenie sprzedaży.
Ale czy usłyszał pan od „starszego brata": nie bądźcie tacy agresywni, nie odbierajcie nam klientów?
Jak na razie nie było takich sytuacji, bo obydwie marki rosną bardzo szybko. I nie należymy jeszcze do światowej czołówki, ale nie ukrywam, że mamy takie plany. Musimy więc dzisiaj pracować znacznie bardziej ciężko i skuteczniej, niż nasza konkurencja, nasze samochody muszą być jeszcze bardziej atrakcyjne, jeszcze bardziej wyróżniać się od produktu konkurencji. Będziemy także nadal poprawiali jakość i osiągi. Tak, aby rzeczywiście dołączyć do rynkowym liderów. To dzisiaj bardzo trudny biznes i naprawdę nie ma czasu, żeby przysiąść choć na chwilę.
Ten wasz wzrost sprzedaży już zaczyna niepokoić światową czołówkę. Podczas trwającego salonu samochodowego w Paryżu francuski minister odbudowy przemysłowej Arnaud Montebourg oskarżył was wręcz o dumping. Mówił również o celowości zawieszenia umowy o wolnym handlu między Koreą a Unią Europejską. Czy dla Kia takie sygnały nie są niepokojące?