Albaugh opuścił stanowisko 1 października 2012. Od lipca pracował „na zakładkę" ze swoim następcą. To oni dwaj stoją za sukcesem Dreamlinera. Maszyny, która zrewolucjonizuje światowe lotnictwo i która za tydzień w barwach LOT po raz pierwszy wyląduje na warszawskim lotnisku. Ta maszyna gwarantuje zupełnie nową jakość podróży lotniczych – bardziej nawilżone powietrze, więcej miejsca na bagaż podręczny, automatycznie przyciemniane okna, wygodniejsze lekkie fotele. Dla linii to także oszczędności oraz większa atrakcyjność oferty w czasach coraz większych kłopotów na rynku lotniczym.
Wszyscy gotowi
Rok temu na lotnisku w Seattle Jim Albaugh, wówczas jeszcze prezes Boeing Commercial Aviation, przekazywał pierwszy egzemplarz maszyny japońskiej linii ANA. – To jest dla nas wielki dzień. Boeing jest wreszcie gotowy, ANA jest gotowa, samolot jest gotowy – mówił Albaugh.
ANA była gotowa już ponad dwa lata wcześniej. To Boeing nie był gotowy i na głowę Albaugha waliły się gromy, nie tylko ze strony Japończyków. Firma musiała negocjować kolejne odszkodowania. Także z naszym LOT.
Wtedy rok temu jako ostateczny termin dostawy B787 dla Lotu podawano trzeci kwartał, a Marcin Piróg, prezes polskiego przewoźnika, zapewniał, że bardzo intensywnie zabiega o jak najbliższy termin dostaw. Ten termin jednak „obsunął się" o kolejny kwartał. Podobnie jak w przypadku dostawy dla Qatar Airways. Hindusi z Air India domagali się odszkodowania w wysokości miliarda dolarów, mimo że nie mieli czym za samoloty zapłacić.
Do Albaugha mieli pretensję także akcjonariusze. Bo mimo że cena katalogowa, której nie płaci żaden z odbiorców (wszyscy korzystają ze zniżek) wynosi 200 mln dolarów, to z powodu początkowych kosztów produkcji cena każdego liniowca snów przekracza 300 mln. Ale Bill Batcheller z funduszu inwestycyjnego Tower Wealth Management broni Albaugha. Porównuje tę sytuację z posiłkiem anakondy – to gigantyczne zgrubienie w środku przewodu pokarmowego, w tym wypadku w bilansie firmy. Musi minąć jeszcze trochę czasu, zanim wszystko zostanie skonsumowane – mówi. Przy tym nie ukrywa, że jego fundusz, który sprzedał akcje Boeinga w 2010 r., teraz je ponownie kupił.